Szkic o monarchistach południowej Wielkopolski


(Wacław Józef Niemojowski z Marchwacza i Wincenty Niemojowski z Pogrzybowa -  ,,dobosze Najjaśniejszego Pana'')


  Królewski sen 


Zgoła odmiennie od współczesnych kształtowały się poglądy na ustrój Rzeczypospolitej przed wybuchem II wojny światowej. Dla ludzi tamtej ,,epoki'' dylematem był wybór między demokratyczną republiką a monarchią. Przez cały wiek XX we wszystkich dzielnicach Polski rozbiorowej koncepcja budowy dziedzicznej monarchii konstytucyjnej przyświecała zarówno sferom zachowawczym jak i niektórym demokratom.
Trudno sobie dzisiaj wyobra zić, że w trakcie Wielkiej Wojny (1914-1918) do tronu polskiego pretendowali m.in.: Karol Stefan z Żywca, Karol Habsburg czy Zdzisław Lubomirski. Podczas tejże wojny pierwsze swoje monarchistyczne zapędy ujawnił bodaj najwybitniejszy wielkopolski monarchista Wacław Niemojowski z Marchwacza (wówczas Marchwacz leżał w granicach Królestwa). Wacław Niemojowski urodził się 26 VIII 1864 r. jako syn Kazimierza Niemojowskiego z Marchwacza i Wandy z Tokarskich (wł. Stawu i Tokar). Należał do ziemian o renesansowej mentalności. Po ukończeniu krakowskiego gimnazjum studiował agronomię, architekturę i historię sztuki na prestiżowych uczelniach w Berlinie i Paryżu. Po zakończeniu europejskich wojaży Niemojowski powrócił do siedziby rodowej, przyczyniając się do jej znacznego rozwoju. Doceniając wkład Niemojowskiego w zagospodarowanie i zarząd majątkiem, miejscowi ziemianie desygnowali go na stanowisko prezesa Towarzystwa Rolniczego i Syndykatu Rolniczego w Kaliszu. Lata I wojny światowej próbował wykorzystać, angażując się w bieżące sprawy polityczne. W opiniach swoich przyjaciół uchodzi za grafomana i zwolennika Komendanta Legionów J. Piłsudskiego. Aktywność Niemojowskiego w kaliskim syndykacie i ,,szlachetne urodzenie'' (był wnukiem Bonawentury Niemojowskiego, ostatniego prezesa Rządu Narodowego w powstaniu listopadowym) stały się atutem podczas wyborów Marszałka Tymczasowej Rady Stanu (inicjatywa Wielkopolanina J. Żychlińskiego). Oprócz Wincentego Niemojowskiego w skład Rady weszli najwybitniejsi mężowie: Piłsudski, Bukowiecki, Dzierzbicki, Przeździecki. Cel TRS był jasny: silna polska władza państwowa pod kontrolą Niemiec i Austro-Węgier z równie silną armią (zgodnie z Aktem 5 listopada 1916 r.). Oprócz funkcji Marszałka (od 15 I do 6 VIII 1917 r.) został Niemojowski przewodniczącym komisji: Wojskowej, Ogólnej i Sejmowo-Konstytucyjnej. Tutaj zbliżył się do J. Piłsudskiego, opowiadając się za budową armii polskiej, która przysięgać miała na wierność TRS, nie zaś jak proponowano, na wierność okupantowi. W salonach stolicy spotykał się również z B. Hutten-Czapskim ze Smuglewa, prezydentem Warszawy Z. Lubomirskim, gubernatorem H. von Besselerem. Uczestnictwo w namiastce polskiej władzy powodowało, że coraz częściej liczono się z Niemojowskim w politycznych konfiguracjach. Oficjalnie wysunięto Niemojowskiego na jednego z trzech regentów. Sprzeciw ,,galicjanina'' A. Tarnowskiego, ,,podolaka'' W. Czartoryskiego, i realisty J. Ostrowskiego zdewaluowało ewentualne szanse uczestnictwa W. Niemojowskiego w pracach Rady Regencyjnej. Ostatecznie członkami trzyosobowej rady Regencyjnej (nie włączając bpa Chełmickiego) zostali: ,,niedoszły król Polski'' Z. Lubomirski, abp A. Kakowski i K. Ostrowski.
W sierpniu 1917 r. Niemojowski powrócił do Marchwacza, ponownie poświęcając się pracy w organizacjach rolniczych i ziemiańskich. Rozbudował pałac w pobliskich Szczytnikach, ufundował kościół w Rajsku, powiększył własne zbiory bibliofilskie i powstańcze archiwalia. Zajął się również publicystyką, opracowując projekt reformy agrarnej, stanowiącej próbę pogodzenia ziemian z chłopskimi radykałami. W Polsce niepodległej wspierał finansowo i z przekonania prawicę - endecję i powstającą dopiero organizację monarchistyczną. Pierwszą polską organizacją o charakterze monarchistycznym byla Organizacja Młodzieży Narodowo-Zachowawczej (Dobiecki, Massalski, Gembarzewski). Na zjeździe w Poznaniu 11 III 1922 r. zmieniono nazwę organizacji na Organizacja Młodzieży Monarchistycznej (Młoszyński, Rzewnicki, Wydźga, Jałowicki, de Virion). Głównym hasłem programowym OMM był: ,,Nacjonalizm, Monarchizm i Katolicyzm jako czynniki ściśle ze sobą związane''. Niemojowski wobec pierwszych prób tworzenia ram strukturalnych polskiego obozu monarchistycznego pozostawał bierny. Przełom stanowił rok 1924, kiedy młodzież monarchistyczna postanowiła porozumieć się ze starszym środowiskiem zachowawczym, tworząc Zjednoczenie Monarchistów Polskich. Niemojowski objął patronat nad nowo powstającym stronnictwem monarchistycznym, którego został honorowym prezesem. Próbował również aktywizować środowisko wielkopolskich ziemian i zachowawców wokół poznańskiej Organizacji Monarchistycznej. Tutaj zbliżył się do przeciwników J. Piłsudskiego, np. gen. K. Raszewskiego. Również wypowiedzi publiczne stanowiły o jego antypiłsudczykowskim nastawieniu (np. ,,Dziennik Poznański'' z 2 V 1926). Dalsza reorganizacja polskiego ruchu monarchistycznego tzn. brak zgody władz na rejestrację Zjednoczenia Monarchistów Polskich, połączenie Organizacji Monarchistycznej z Monarchistyczną Organizacją Włościańską w Monarchistyczną Organizację Wszechstanową zmieniają nastawienie Niemojowskiego do rozbitego obozu królewskiego. Nowa Monarchistyczna Organizacja Wszechstanowa wspierająca Marszałka J. Piłsudskiego nie uzyskała akceptacji Niemojowskiego. Interesująca jest postawa Nienojowskiego, zdecydowana negacja ewentualnego porozumienia z sanacją. Godzi się w tym miejscu przypomnieć, że niektórzy wielkopolscy konserwatyści eksperymentowali zbliżeniem do piłsudczyków - np. Jan Lipski z Lewkowa - uczestnik sztandarowego spotkania piłsudczyków z konserwatystami w Dzikowie, Taczanowscy, Niegolewscy, etc. Dalsze zachowanie Niemojowskiego może jeszcze bardziej dziwić. Otóż Niemojowski podobnie jak Jan Lipski gości prezydenta I. Mościckiego. Mogłoby się zatem wydawać, że Niemojowski szukał nici porozumienia z Piłsudskim - łącznikiem zaś był Mościcki. Jest to tym prawdopodobne, że adoptowany syn Wacława Aleksander Lossow-Niemojowski podejmował w Lubstowie pod Kołem gen. E. Rydza Śmigłego. Pozostawiając na boku rozważania dotyczące orientacji politycznej Niemojowskiego w latach 1926-35, warto zwrócić uwagę na ostatnie lata życia naszego bohatera. Usuwając się z życia publicznego, Niemojowski poświęcił się działalności kulturalno-oświatowej, wspierając szkolnictwo wiejskie w poł. Wielkopolsce. Życie towarzyskie w Marchwaczu kwitło również, a może przede wszystkim dzięki żonie Wacława Niemojowskiego Zofii z Szembeków. To ona zapraszała do majątku gen. J. Hallera, gen. Ch. J. Duponta i bpa wrocławskiego K. Radońskiego. Państwo Niemojowscy w początkowym okresie włoskiego faszyzmu z uznaniem oceniali B. Mussoliniego (osławione prelekcje o Mussolinim w pałacu w Marchwaczu). W wieku 75 lat zastała Niemojowskiego wojna. Wśród polskich badaczy problemu utarł się pogląd o chęci pozyskania byłego marszałka Tymczasowej Rady Stanu do rzekomego rządu kolaboracyjnego. Po kilkunastu dniach przesłuchania w kaliskim gestapo przewieziono Niemojowskiego do zajętego przez Niemców Marchwacza, w którym zmarł w osamotnieniu w końcu września 1939 r. W pamięci południowych Wielkopolan pozostał jako dobry gospodarz, polityczny anarchista, koneser sztuki i architektury (zbudował na wzór warszawskich Łazienek pałac w Marchwaczu, dwór w Szczytnikach, kościół w Rajsku, w którym został pochowany i spoczywa do dzisiaj), wreszcie gorący patriota.
Drugim obok Wacława Niemojowskiego ,,doboszem królewskim'' był jego krewny Wincenty Niemojowski (1854-1926), syn Leopolda powstańca listopadowego, właściciela Jedlca i Pogrzybowa, i Eleonory ze Skórzewskich. Po ukończeniu gimnazjum w Ostrowie i studiach w Krakowie obejmuje majątek w Jedlcu i Śliwnikach (zapis spadkowy Joanny z Ponińskich). Obok ks. A. Samarzewskiego uchodzi za głównego organizatora kółek rolniczych i spółek zarobkowych w ostrowskim. Przez jemu współczesnych postrzegany jest jako obrońca polskiej własności, przeciwnik bismarckowskiej polityki ,,silnej ręki'' i pioniera ostrowskiej bankowości. W 1910 r. by ustrzec się zaboru majątku przez niemieckiego kolonizatora, sprzedał Jedlec Witoldowi Czartoryskiemu, kupując w zamian Miedzianów pod Ostrowem. Przed odzyskaniem niepodległości Wincenty Niemojowski pełni szereg funkcji społecznych. I tak, piastuje urząd prezesa Towarzystwa Naukowej Pomocy w powiecie ostrowskim (przez 40 lat), inicjuje Komisję Opieki nad Weteranami Powstania Styczniowego. W okresie I wojny światowej wspiera wszelkie inicjatywy polskiego obozu niepodległościowego. Zasłynął z akcji pomocowej internowanym w Szczypiornie legionistom. Po 1918 r. działa w organizacjach kombatanckich na terenie Ostrowa (prezes Związku Obrońców Kresów Zachodnich). Przejawia aktywność w ostrowskich organizacjach charytatywnych, PCK, Lidze Obrony Powietrznej Państwa, Lidze Katolickiej, Sodalicji Mariańskiej. W latach 1924-26 wchodzi w skład zarządu organu poznańskich konserwatystów ,,Dziennika Poznańskiego''. W tym czasie Niemojowski przejawia zainteresowanie organizacjami monarchistycznymi. Początkowo jest nieobecny w stronnictwach monarchistycznych. Dopiero w 1925 r. nazwisko Wincentego Niemojowskiego z Pogrzybowa pojawia się wśród członków Organizacji Monarchistycznej. Niemojowski staje się czołowym działaczem Organizacji Monarchistycznej w Poznańskiem. Na spotkaniach towarzyskich Niemojowski zaprzyjaźnia się z ziemiańską elitą południowej Wielkopolski: Ferdynandem Radziwiłłem, Antonim i Janem Lipskimi, Wacławem Niemojowskim. Na koniec niniejszego szkicu warto również podkreślić zasługi synów W. Niemojowskiego. Jerzy Niemojowski (1886-1921), właściciel Węgier był niedoszłym dowódcą armii wielkopolskiej w Ostrowie (1918 r. - chory umysłowo). Drugi z synów Wacława Mieczysław (1884-1960), właściciel Miedzianowa, był przejściowo dowódcą Straży Ludowej w Śliwnikach (1919 r.)
Niewątpliwie Wacław i Wincenty Niemojowscy stanowili wąską elitę wielkopolskiego ziemiaństwa o poglądach monarchistycznych. Przez wielu postrzegani jako anarchiści polityczni pielęgnujący przestarzale i niemodne relikty przeszłości. Dziś w dobie wolności i demokracji koncepcje monarchistyczne tracą rację bytu. Nie powinno się jednak zapominać o tych, którzy, zresztą bardzo słusznie, nie wykluczali związku demokracji z monarchią dziedziczną.
Tomasz A. SIKORSKI