ÓSMY I DWUDZIESTY MISTRZ PRUSKI

Ludwik von Ehrlichshausen, za panowania Frydrycha cesarza tego imienia trzeciego a za szcześliwego królowania Kazimierza króla polskiego, na mistrzowską stolicę jest wybrany Roku Pańskiego 1450.

Za rządu mistrza tego, rozpustą i okrucieństwem krzyżackim szlachta pruska i miasta główniejsze obrażone, nie chcąc już dłużej tej niewoli cirpieć, spiknęli się miedzy sobą, a z zamków i miast wyrzuciwszy Krzyżaki, sami je opanowali. Wyprawili potem do króła zacne posły z szlachty: Hans von Baizen, Augustyn de Schewe, Gabryjel von Baizen, Mikołaj z Wołkowa sędzia czczewski. A z miast: Lorenc Czeyc chełmieński, Rydiger von Birken toruński, Lorenc Pilgrim elbiągski burmistrzowie, Jan Kal brunsberski, Griger Schwach królewiecki, Mikołaj Rodman z Knajpowa, Jan Meideburg gdański. Panowie radni byli posłani, podawając zamki i miasta. Którzy do króla Kazimierza przyjachawszy, szyroką rzeczą swe doległości od okrutnych krzyżaków ozdobnie przełożyli, jako żony od mężów, panienki, dziewki gwałtownie mistrzowie, kontorowie, a za nimi i inszy Krzyżacy na swą wolą brali, imiona także, domy, dobytki i insze rzeczy onym biorąc na swój pożytek obracali, inszych też doległości swych ciężko się uskarżali, pokornie prosząc, aby ich król w obronę i w opiekę swoję przyjął, ślubując mu wierną poddaność i posłuszeństwo, jako i potomkom jego królom polskim na potem będącym, wiernie oddawać.

Król Kazimierz naradziwszy się z pany koronnymi zezwolił na to i tak Prusy za poddane swoje (mając na nie przyrodzone prawo) w obronę i w opiekę swą przyjął z senatem koronnym. Zatem posłowie pruscy królowi i Koronie Polskiej imieniem obywatelów ziem namienionych przysięgali, oddając się w poddaność królewską ze wszystkim (jako to szerzej ich przywileje opisują), a ślubując nigdy Korony Polskiej nie odstępować, ani żadnych jawnych albo tajemnych rozmów, stanowienia, przymierza, zjednoczenia z mistrzem pruskim i z inszymi jakiej by kolwiek godności byli nie czynić, ale zawsze przeciwko wszelakim nieprzyjaciołom koronnym radą, pomocą być, nigdy na koniec za jaką przyczyną od królów polskich i Korony się nie odrywać.

Posłał potem król Jędrzeja biskupa poznańskiego i Jana Koniecpolskiego kanclerza koronnego do Prus, przed którymi szlachta i mieszczanie pruscy, chełmieńscy i michałowscy wierność, poddaność i posłuszeństwo królowi Kazimierzowi i Koronie Polskiej pod przysięgami uczynili, a zamki wszystkie od króla naznaczonym osobam w moc podali.

W te czasy gdańszczanie i miasta celniejsze zamki swe potłukli, urzędników nie mogąc nad sobą cirpieć, znaki tego rozwalone mury w Toruniu, Gdańsku etc. widzimy.

Wyprawił się potem sam król z ozdobnymi poczty panów koronnych do Prusaków, w Toruniu, w Elbiągu i we Gdańsku od senatorów, szlachty i miast według świętego obrzędu przysięga odnowiona była, w słowa króla Kazimierza i potomków jego królów polskich. Biskupi też trzej, chełmieński, pomezański i sambijski przysięgli, czwarty warmieński biskup u Krzyżaków w Malborku był, wszakże kapituła jego przysięgę uczyniła.

Złożył potem król w Grudziądzu na pruskie pany sejm, tam podatek z pogłowia (aby Czechom, co pod Malborkiem z strony szlachty pruskiej leżeli, było zapłacono) uchwalili, a dwór królewski na ich miejsce nastąpił, z Janem Szczekockim lubelskim starostą, którzy Malbork mocno oblegli.

Tamże pruskie ziemie są zjednoczone i wcielone do Korony Polskiej i sześćnaście panów radnych z szlachty i miast wybrano, którzy by zawżdy z królem o Rzeczypospolitej Pruskiej radzili. Cła im wszystkie wodne i ziemne, funtcol jakoby od wagi podatki, dwa pieniądza od grzywny i narzaz wieprzem zwany podatek król im odpuścił.

Gdańszczanie na ten czas od króla osobliwie są uprzywilejowani, bo króla ze wszystkim dworem uczciwie wielkim kosztem przyjęli. Tym 700 grzywien, które Krzyżakom z miejskiego dochodu rocznie płacili, odpuścił, k temu młyny wszytki miejsckie, Żuławę Mniejszą, którą Wisła, morze i góry otoczyły, im darował, tawiwszy sobie trzynaście wsi i dwa folwarki, a podatek miejski z tego wszystkiego tylko 2000 złotych czerwonych im ustawił, z czego pierwy Krzyżakom 60000 złotych czerwonych dawali. Miasto zamku też stłuczonego dwór mieli królowi, spichlerz i stajnę zbudować i czterzy dni swym kosztem króla ze wszytkim dworem, gdyby przyjachał, podejmować.

Tymi czasy z Niemiecką Rzeszą Krzyżacy tajemnie traktowali, co się pokazało, gdy od papieża, cesarza, kurfirstów i książąt posłowie do króla przyjachali, prosząc, aby Krzyżakom wina była odpuszczona, a pruska ziemia im była wrócona, radząc też, aby z tymi wojski złączywszy się z Rzeszą na Turka ciągnął, Konstantypole mu odjąć.

Król Kazimierz, iż wyrozumiał bunty krzyżackie z Rzeszą na wojnę przeciw sobie, aby je nieco od przedwzięcia ich zatrzymał, posły na sejm frankfortski nad Meynem obiecał w tych rzeczach posłać. Zbierał tymczasem mistrz pruski von Ehrlichshausen lud z Sasy i z inąd, a król polski też nie mięszkał, ale lud zebrawszy, jaki mógł naprętce mieć, przeciw mistrzowi Ludwikowi ciągnął, tak się u Chojnic potkali. Byli sprawcy wojsk polskich: Łukach z Górki poznański, Stanisław Ostroróg kaliski, Mikołaj Szarlej inowłocławski wojewodowie i Derslaus Rytwiański rosperski kasztelan. Litwy też 5000 jezdnych było pod sprawą Sudymontowica, wszyscy chciwi do bitwy.

Kanclerz koronny Koniecpolski mądrze królowi stoczenia bitwy odradzał, ażby z 5000 Czarnkowski ludu przyciągnął, ale gdy polscy hetmani rzekli, że woźnice ich mogą je z swymi biczmi zapędzić, zezwolił król, aby potkanie było. Wtem straż niemiecka z polską się trafiła, a z obu stron krwawą bitwę stoczyli i bitwę Polacy wygraną wzięli, królowi też sprawę pewną o Niemcach dali.

Już się ku wieczorowi skłaniało, gdy Ludwik Ehrlichshausen mistrz pruski począł swe wojska do boju szykować, mając przy sobie książęta Rudolfa i Baltazera żegańskie, Bernata też Szumbarta, Czecha, z wojski obcymi. Naszy też nie mięszkając do boju się sprawili, a z obu stron z ogromnymi okrzyki do siebie skoczyli i mężnie się bili. Tam naszym z przodku się szcześciło, bo uf pierwszy pruski porazili i Baltazar książę żegańskie zabite, a Bernat Szumburski żywo poiman,, Drudzy potykali się mężnie, tak iż chwilę wątpliwa bitwa trwała. A wtem Niemcy na uf polski źle sprawny i do boju niezwyczajny trafili, zatem nie mając gwałtu jęli pierzchać, a inszym serce skazili. Hamował je król Kazimierz i, aby się wrócili, wołał, zwycięstwo za pomocą Boską obiecując, ale kożdy ucieczką bronić się wolał. Tam zacnego rycerstwa polskiego niemało poległo i trzysta poimanych Niemcy wzięli.

Mało i sam król w ręce ich nie przyszedł, gdyż jedno samoczwart ujeżdżał, gdzie jednak dogoniony przez Niemce, ubiegszy z swoimi na błoto, mężnie się bronił, a osobliwie szlachcic litewski Woł rzeczony z zdrowiem swoim królewskie zastawiał. Niemcy też nie spodziewając się w tak małej liczbie króla a szkodę w koniech przez łuków z strzałami szycie bacząc odjachali. Tak król do Nieszewy spracowany ujachał, gdzie go Rytwiński z łaźni idąc witał, Panu Bogu dziękując, iż go z tej trwogi wyrwał, na co mu król odpowiedział, że się z nim inszy Polacy nie w takiej jako on, lecz w krwawej łaźni myli. Oddawał potem dzięki Panu Bogu pobożny król, iż go z rąk nieprzyjacielskich wyrwać raczył, porażkę tę grzechom swoim przypisując.

Nie tak ta porażka szkodliwa jako sromotna Polakom ła (jako kronikarze Kromer, Miechowius, Długosz piszą), gdyż w niej 60 szlachciców ledwo zginęło, z których byli celniejszy Piotr Szczekoczyński podkanclerzy; Mikołaj Morski chorąży sędomierski, Jan Zawisze Czarnego syn starosta kolski i Jan Ryżyński. Miedzy poimanymi zacniejszy byli: Łukasz grabia z Górki, Mikołaj Szarłowski wojewoda inowłocławski, Jan i Szczesny Tarnowscy, Jan i Mikołaj Rytwiańscy, Egidy Suchodolski, Jan Melstyński, Sendiwoj Leżeński, Piotr Strykowski i Bartłomiej Ogrodzieński, a ci w ciasnym więżeniu w Malborku byli chowani.

Ludwik mistrz pruski wesół z zwycięstwa, co Bogu dziękować miał z bracią za nie, nad zbitymi ciały przeciw ludzkości, która i nieprzyjacioły pogrzebem czci, męstwa dokazował, bo je za nogi do koni przywiązawszy do rzeki włóczyli i w wodę miotali. Obóz też królewski rozszarpawszy, 4000 wozów skarbnych z dostatkiem wszystkiego nabyli. A zatem w strony niemieckie buczne wieści puścili, oznajmując zwycięstwo swoje przeważne. Prusy też, rozesławszy posły, napominali, aby się zaś ku nim przekinęli od króla, ale wierni na przysięgę pamiętając, uczynić tego nie chcieli.

Zebrał potem król z Czech, Śląska, Morawy ludu po części, którymi zamki osadził pruskie i niektórych, co się już były zwycięzcom Krzyżakom poddały, zdobywał. Zostawiwszy potem Jędrzeja Tęczyńskiego chełmińskiego, Piotra z Szamotuł kasztelana poznańskiego, pomorskiego, Jana Kołdę, Czecha, niżnej ziemie pruskiej starosty, z wojskiem służebnym dla obrony przeciw Krzyżakom, sam do Polski odjachał.

Ludwik mistrz pruski też się o swe dobre z kontorami i bracią jako mógł starał, a czego mocą sprawić nie mógł, tego namowami i dary dochodził, tak zaś Królewca Krzyżacy dostali, a Knajpow się im podać musiał. Działdów też miasto i zamek Szlawicki niejaki, któremu go był król poruczył, Krzyżakom wydał, ale go zaś przemyślny rycerz Jan Kołda fortelem ubieżał, gdy sil ubrał w odzienie krzyżackie jakoby kontor elbiągski, tak był do zamku wpuszczony, gdzie wiele Niemców posiekszy, Działdów spalił. O Toruń się też mistrz pruski, kusił, mając z plebanem farskim i z mnichy dominikany, także z mieszczany celniejszymi tajemną zmowę i mało go już w nocy nie ubieżał, ale się zdrada odkryła, a winni pokarani. Mistrz lepak nic nie sprawiwszy, włości okoliczne burzył, co mu też naszy oddawali i często go porażali.

Tymi czasy się też we Gdańsku rozruch stał, wzniecony przez Marcina Roga, człowieka nieznacznego ale chytrego, który Krzyżakom sprzyjał, ale gdy był ścięt, wszystko ustało.

Mistrz pruski nie mając czym służebnym zapłacić, nad którymi był starszy Udalryk Czerwonka, Czech Polakom życzliwy, dzierżał je na słowie, dawszy im w moc zamek Malbork, póki by im nie zapłacono. Ale bojąc się służebni od Polaków na Malborku oblężenia, których było 6000, posłali do króla, aby im pieniądze zasłużone dał, obiecując mu Malbork spuścić. Król Kazimierz ułożył dań na duchowne i świeckie, z kościołów też Wielkiej Polski śrzebro pobrano, ale że Tomas Strzempczyński, biskup krakowski, na ten podatek zezwalał, z Krakowa nic nie wzięto. Gdańszczanie naprzód Ulrykowi Czerwonce 40000 złotych czerwonych odliczyli. Polacy też 250 000 jemu i towarzyszom jego dali, a ostatek pieniędzy i o wyzwolenie więźniów, podanie także zamku, do Wielkiejnocy odłożono. Suma potem wszystka im dana 476 000 złotych. A Czerwonka wyprowadziwszy mistrza pruskiego do Czczewa, króla Kazimierza z pany polskimi do zamku fortą od Nogatu rzeki wpuścił. Tak Malbork w moc królewską przyszedł, gdzie we śrzodę świąteczną roku 1457 ze Gdańska prosto z pokojem wjachał. Miasto się chwilę królowi opierało, ale gdy im murom dotłuczono, musieli się poddać. Przełożony potem starostą na Malborku od króla Ścibor Chełmski, ale go prętko (nie wiedząc dlaczego) z niego ruszono, a Janowi Kościeleckiemu wojewodzie inowłocławskiemu dano a Pryndocie Lubelczykowi, aby jeden dochody sprawował, a drugi był zamku pilen.

Dwa razy potem Ludwik mistrz pruski, gdy zamków pruskich dobywał, jest porażony i sam mało w ręce naszych nie przyszedł. Przymierza potem u króla prosił na sejmie piotrkowskim i snadnie by go był doszedł, gdyby byli posłowie pruskiej ziemie nie przyjachali, prosząc króla i rady koronnej, aby ich w obronę przyjętych znowu Krzyżakom w niewolą ciężką nie podawali, tak k sobie króla i senat nachylili, że o skończeniu wojny z Krzyżaki myślić poczęli.

W tym szkód, gdzie mógł, Ludwik z Krzyżaki nie przestawał czynić, ale to sobie polscy żolnierze dobrze nadgradzali i z łupienia ich miast i zamków ubogaceni byli, których mocą i ubieganiem dostawali.

Rok 1462 sławnym zwycięstwem polskim nad Krzyżaki po dziś dzień trwa, gdy Piotr Dunin i Wojciech Górski z małymi poczty ogromne wojska niemieckie szcześliwie porazili, że ich na 2000 poległo, a 600 poimanych. Z naszych tylko 100 prostych żołnierzów zginęło, a jednego szlachcica Hektora Chodoryjskiego zabito.

Od tegoż czasu Krzyżacy siły swe stracili, których im już bez przestanku lud królewski wątlił, szcześliwe z nich zwycięstwa odnosząc i zamków pobranych z korzyściami dostawając.

Roku 1465 gdańszczanie po sześćmiesięcznym oblężeniu morzem i ziemią Pucko przez podanie pod Krzyżaki wzięli. Nowe też Miasto pruskie po długim oblężeniu królowi się podało, którym gdy dopuszczono wolno z miasta wyniść którzy by chcieli, 53 wozów rzeczy swoich wywieźli. Holstein w też czasy Jan Skalski, Czech, na króla ubieżał. Mikołaj zaś Zaliński Górę Dobrzyńską naszym w Nowie będącym szkodliwą osadził, czego, gdy nie obaczyli Krzyżacy, gniewali się, a jeden drugiemu niedbalstwo przypisując, w zwadzie się pobili, w której ich 12 zginęło. A pod Kolberkiem 700 ich naszy porazili.

Po długich potem burdach, gdy już moc swą Krzyżacy stracili, a król zamki jedne mocą, drugie przez podanie pobrał, udał się do jednania mistrz pruski przez Rudolfa legata papieskiego, na które sam Ludwik mistrz z konturami swymi do króla do Torunia przyjachał, tamże ugodę uczyniwszy, listy i przysięgami ją utwierdzili.

Tak wojna, która z Krzyżakami pruskimi 150 lat trwała, a Kazimierz król ją z nimi 14 lat wiódł, w tym się roku skończyła 1466. A ziemię chełmińską, michałowską, pomorską od Korony oderwane, zaś są przywrócone.

Niedługo potem żyw był Ludwik von Ehrlichshausen, na urzędzie 17 lat będąc, w Królewcu umarł i tamże na tumie pochowan. Bo jako król Malbork opanował, tam swą stolicę mistrzowie mieli.