MISTRZ PRUSKI DWUDZIESTY

Konrad Zölner von Rottenstein na stolicę mistrzowską roku 1379 wybrany, gdy panował Wacław cesarz krześcijański i Ludwik król węgierski i polski. Ten przykładem przodków swych z bracią Litwę najeżdżał, nie tak dla rozmnożenia wiary krześcijańskiej, jako dla swych pożytków, do czego litewskich książąt niezgoda im pomagała. Bo Jagiełło po śmierci ojca swego Olgierda nie przestając na swym udziale, chciał Kiejstuta stryja z synmi jego ze wszystkiego wyzuć, przetoż na pomoc pruskie i iflantskie Krzyżaki brał i tak Litwa fortylami się pochodząc, a nie szczyrze się z sobą jednając, wrota do siebie Krzyżakom otworzyli.

Ludwik król węgierski i polski utrapionej Polszcze podziękował, do onego królestwa się przeniósszy, umarł w Ternawie miesiąca wrzesznia a w Biłogrodzie pochowan roku 1382, lat dwanaście na królestwie polskim będąc. Za żywota swego królem polskim Zygmunta margrabie brandeburskiego za przyzwoleniem (które przysięgami potwierdzili) niektórych panów naznaczył, jakoż po śmierci jego od Wielgopolanów za króla przyjęty, ale potem wzgardzony. Mało nie podobne to interregnum teraźniejszemu było, bowiem Bodzenta arcybiskup z niektórymi pany Semowita książę mazowieczkie na sejmie sieradzkim królem polskim obrał (nad wolą inszych) i obwołał, który też wkrótce książęciem, a nie królem umarł.

Litwa tymi czasy mając pogodę Polską niezgodę, po woliej ziemię burzyli, pustoszyli, palili i korzyści bez odporu wywodzili. Tym Polacy poruszeni, pilniej swe rzeczy obmyśliwać poczęli i po długim rokowaniu na Jadwigę, Ludwika króla węgierskiego i polskiego córę śrzednią zezwolili, aby jej jako dziedziczce mąż był dany, który by w Polszcze panował. A to już w interregnun trzecia elekcyja.

W tej rzeczy posłali panowie polscy do królowej Elżbiety Sandywoja Subina wojewodę kaliskiego a starostę krakowskiego z innymi, którą w Jaderze mieście dalmaczkim naleźli i pilnie, aby córę swą Jadwigę na królestwo polskie posłała, prosili. Królowa gdy tę sprawę przewłaczała a wymówek rozmaitych szukała, gniewem Sandywoj poruszony, jawne go znaki dał, iże precz jachać chce, powiedział. Co królowa obaczywszy (obawiając się, aby co nowego w Polszcze nie zaczął, gdyż w mocy jego zamek był) onego zatrzymawszy, Jana z Tarnowa kasztelana sędomirskiego dla ubieżenia zamku krakowskiego posłała. O czym gdy już tudzież Sandywoj się dowiedział, co w skok jednego z swych, aby Tarnowskiego uprzedził, do Krakowa posłał, ażeby zamek w cudzą rękę nie przyszedł, się starał. Sam za nim z Jadery się wymknąwszy, na rozłożonych koniach prętko przybył, a panom koronnym o tym sprawę dał. Po długiej potem odwłoce; za pilnym staraniem senatorów polskich, Elżbieta królowa córę swą Jadwigę do Polski posłała z Demetriusem strijgońskim arcybiskupem i kardynałem, z Janem waradińskim biskupem i z inszymi pany węgierskimi, skarbów dostatek i ochędóstwa królewskiego jej nadawszy. Wyjechało przeciw niej wiele rycerstwa polskiego ochędożnie i z radością ją witając, do Krakowa z weselem ludu pospolitego prowadzili, gdzie zaraz za królową polską przez Bodzentę arcybiskupa gnieźnieńskiego jest pomazana przy tychże poślech węgierskich i rycerstwie polskim, której zaraz moc dana sprawować królestwo polskie, ażby w małżeństwo była podana.

Roku potem 1385 Jagiełło wielki ksiądz litewski usłyszawszy o przyjeździe i koronacyjej Jadwigi, mając też o jej urodzie, obyczajach, mądrości sprawę, posłał do niej bracią swą Skirgieła, Borysa i Hawnula starostę wileńskiego z kosztownymi dary, w stan małżeński żądając, aby tak królestwa doszedł. Obiecował przy tym, że z ludem swym na wiarę krześcijańską chce się okrzcić, dzierżawy wszytkie przez Litwę od Polski oderwane przywrócić, państwa litewskie z Polską wiecznie zjednoczyć; pruskich, pomorskich, śląskich księstw Polszcze zdobywać, skarby wszytkie swe na Rzeczpospolitą Korony Polskiej obrócić, więźnie wszytkie przed tym i od przodków pobrane wypuścić.

Wdzięcznie to Polacy od posłów litewskich przyjęli, mając z nimi wiecznego pokoju nadzieję. Ale iż królewna jeszcze za ojcowskiego żywota w dzieciństwie Wilhelmowi książęciu rakuskiemu pod zakładem dwuset tysięcy złotych (która by strona małżeństwo rozrywała) była poślubiona, dołożyć tego panowie polscy musieli, że i o ten zakład im idzie i bez starej królowej rady skwapiać się nie chcą. Ochotnie posłowie litewscy obiecali imieniem pana swego zakład zapłacić, do starej też królowej jachać się nie lenili, z którymi z Polski panowie Włodko z Ogrodzieńca podczaszy krakowski, Krystyn z Ostrowa posłani są. Królowa Elżbieta wdzięcznie goście przyjąwszy i poselstwa wysłuchawszy, tę odpowiedź dała, iż ja przestanę na wszystkim, co polscy panowie pożytecznego Rzeczypospolitej uczynią. Jako skoro posłowie z Węgier się wrócili, do Litwy są wyprawieni, którym przydany Piotr Szafraniec, Hinka z Rogowa, aby Jagiełła z obiecanymi dary przyprowadzili za małżonka królewnie.

Dowiedział się tego Wilhelm rakuskie książe, a będąc świadomy przyjaźniej królewninej ku sobie, mało nie za jej powodem do Krakowa świetno z wielkimi skarby przyjachał, tam niemały czas na zamku z królewną wesół bywał. Zakazał mu potem Dobiesław z Kurozwąk kasztelan krakowski na zamek chodzić, przetoż w mieście gospodą stanął i schadzała się z nim królewna często w Św. Franciszka klasztorze, z pany i fraucymerem w klasztorze bywała wesoła uczciwie a miernie. Co widząc panowie już mało nie zezwolili, aby była Wilhelmowi w małżeństwo dana, ale gdy o przyjeździe Jagiełłowym usłyszeli, Wilhelmowi z zamku kazawszy, zamek zatarasowali, królewna potem do niego z zamku chciała, ale jej to Dymitr Gorayski podskarbi koronny rozwiódł piękną rzeczą, na czym przestała. Wilhelm bacząc niechuć Polaków do siebie, a więtszej lekkości się bojąc, milczkiem z małym pocztem z Krakowa do Rakus wyjachał, skarby u Gniewosza podkomorzego krakowskiego zostawiwszy, za które Gniewosz wiele był majętności pokupił, ale lekko nabyte niedługo trwało, bo to potomkowie marnie potracili.

Jagiełło Orgeldowic wielki ksiądz litewski, ruski i żmodzki do Krakowa z Spytkiem Mielstyńskim wojewodą krakowskim i z innymi pany koronnymi, którzy byli przeciw niemu wyjachali, z bracią też swą i z pany litewskimi wjachał roku 1386, dnia 12 lutego. Tegoż dnia bracią książęty otoczony, Jadwigę królewnę witał, a nazajutrz dary kosztowne przez Witolta, Borysa i Swidrygela bracią jej posłał. A niżeli z królewną w małżeński stan wstąpił, z bracią swą i z innymi pany, i dworzany litewskimi (okrom tych, co się przedtem w ruską wiarę byli pokrzcili) przez Bodzentę arcybiskupa gnieźnieńskiego i Jana krakowskiego biskupa wiary krześcijańskiej nauczony i okrczony, Władzisław mianowany. Potem w małżeński stan z królewą zwykłymi obrzędy jest oddany, tam wszystkę litewską i żmodzką ziemię i tę część ruski, którą trzymał, do Polski prawem wiecznym przyłączył i wcielił, co też przysięgą potwierdził. Nadto Witolt z Michałem książęciem zasławskim i Lubartem wołyńskim przyrzekli i zapisali się królewnie i panom koronnym, że to wszystko co obiecał Jagiełło, ziści.

Czwartego potem dnia na królestwo polskie koronowany nową koroną, bo stara z Węgier jeszcze nie była przyniesiona, jak ją był Ludwik wziął. Naząjutrz prowadzono króla na rynek krakowski, a tam na majestacie przysięgi od krakowian i od inszych miast słuchał, książęta też litewskie i ruskie, które na ten czas w Krakowie były, królowi i królowej przysięgali, obiecując się być z księstwy swymi królowi i Koronie Polskiej wiernymi, na co i zapisy pod pieczęciami od siebie dali, które po dziś dzień na zamku krakowskim w skarbie królewskim są. Wesele potem odprawowane było z wielkim dostatkiem przez kilka dni, gdzie gry rozmaite były ku czci królowi nowemu sprawowane.

Konrad Zölner mistrz pruski też wezwany był przez Dymitra Gorayskiego podskarbiego koronnego od króla i królowej na gody małżeńskie, ale on buczny Niemiec wzgardziwszy łaską królewską, do Litwy tymi czasy ze dwiema wojski wtargnął, za powodem Jędrzeja brata Jagiełłowego, który też przy sobie ludu wielkość miał, chcąc Litewskie Księstwo osieść. Przybył ku nim mistrz iflantski z wojski swymi, także rozdzieliwszy się podług myśli osirociałą w pany Litwę (bo na ten czas w Polszcze z Jagiełłem byli) wdłuż, wszerz ogniem i mieczem burzyli, zamku Lubolma dobyli, a Jędrzejowi bratu Jagiełłowemu go dali, na Połoczk go też wsadzili i inszych zamków jemu zdobywali. Skoro się o tym król Władysław Jagiełło dowiedział, żałosny z spustoszenia ziemie swej, do Litwy Skirgeła i Witułta z polską pomocą na odsiecz posłał, ale w tym Krzyżacy ustąpili, Lukomli jednak i Połoczka z inszymi zamki Litwa z Polaki pod Jędrzejem dostali, a winne według zasług pokarali.

Władysław potem król wykonawszy wesele do Wielkiej Polskiej się ruszył, aby tam przez Domarata Pirzchlińskiego starostę i Wincentego wojewodę rozruchy wzburzone uspokoił. Jakoż to na przyjazd jego wszytko ucichło. Tam dobra kościelne gwałtem w interregnum rozszarpane gdzie co należało przywrócił, Bartosza Koźmińskiego łupieżą żywiącego z królestwa wywołał, a Odalanów zamek jego wziął. Do Gniezna potem przyjachawszy, mieszkał tam kilka niedziel; a gdy kmiecie dawać stacyi nie chcieli, kazał im brać bydło obyczajem pogańskim. Ale gdy od królowej był napominany, aby ubogim krzywdy nie czynił, kazał zaś wszytko wrócić, któremu królowa rzekła: „Bydłoć się ubogim poddanym wróci, ale lży i płacz kto im będzie mógł nadgrodzić?” Zaprawdę święte a pamięci godne bogobojnej królowej przysłowie.

Roku przyszłego, który był 1387, Władzisław król polski z królową i z wielkością panów polskich do Litwy jachał, aby poddane swe lud pogański do wiary krześcijańskiej przywiódł. Złożył przeto sejm w Wilnie na wstęp postu, gdzie nawięcej o rozmnożeniu wiary krześcijańskiej a o wykorzenieniu bałwochwalstwa radzono. W czym król prace swej nie żałował, napominając, prosząc i nauczając wiary krześcijańskiej Iud swój, bo księża języka litewskiego nie umiejąc, sprostać temu nie mogli. Król zaś po rusku umiejąc, łatwie Polakom rozumiał.

Barzo to było przykro pogaństwu nawrzałemu baławochwalstwa, ale gdy król kazał ogień ustawiczny u nich święty zagasić (na tym miejscu kościół Św. Stanisława teraz), bałwany posiec, ołtarze ich rozwalić, wieżę, skąd odpowiedzi ich wieszckowie dawali, rozrzucić, węże pobić, lasy święte powycinać, co gdy bez obrażenia naszych Polaków, co w tym pracowali, się działo nad pogańską nadzieję (bo rozumieli, że ich mieli bałwany pokarać), błąd swój uznawszy, chętliwie do wiary krześcijańskiej przystawali, a ucząc się przez kilka dni wiary krześcijańskiej (w czym król pobożny wiele pracował), są pokrczeni. A iż ich moc wielka była, gromadami im stanąć kazano, osobno mężom, osobnie białymgłowam, aby się ze krztem prętko odprawiali, święconą wodą kropiąc, kożdej gromadzie insze imię dawali. Tak za pomocą Bożą, przez pracę kapłańską, za staraniem też i hojnością królewską (bowiem sukna białego z Polski nabrawszy, kożdemu z nich nową suknię darował, przetoż się do krztu kwapili) 30 000 Litwy pospólstwa się okrzciło, krom inszych przed tym okrczonych.

Pobudował potem król wiele kościołów i hojnymi dary opatrzył. Królowa też Jadwiga nie skąpiła klenotów, ale w kożdym prawie kościele upominek znaczny zostawiła. Napierwszy biskup wileński od króla Jędrzej Ważyło z domu Jastrzębiec postanowiony. Odprawiwszy potem król wszystko podług potrzeby w Litwie, do Lwowa się ruszył, tam Piotr wołoski wojewoda z papy swymi królowi przysięgał i hołdownikiem się być wiecznie obiecał, a król pod obronę go swą przyjął.

Niedługo po odjeździe królewskim z Litwy zamieszka się stała, gdy Witolt pod Skirgaiłem księstwo opanować umyślił. Przetoż na pomoc sobie Krzyżaki wziął i z nimi się zbracił, z którymi wielkie szkody w ojczyźnie czynił. Mistrz pruski bowiem Konrad Zölner z jednę stronę od Żmodzi i od Niemna, a mistrz iflantski z drugą stronę od Dźwiny litewskie państwa z niemieckimi wojski najeżdżali i burzyli, za czym też Litwa na dwoje się rozdzieliła, tak iż jedna część szlachty i pospólstwa za Witoltem stała, drudzy Skirgaiłowi sprzyjali. Bacząc tę potrzebę litewską król posłał Mikołaja Moskorowskiego podkanclerzego koronnego z równym pocztem żołnierzów i drabów polskich, z rystunkiem wojennym i z strzelbą, aby obudwu zamków wileńskich bronił.

Witołt też nie mięszkał, ale z Niemcami pruskimi i iflantskimi do Litwy ciągnął i do Trok naprzód szturmował, ale straciwszy dwa szturmy dobywać Wilna jachał, tam zatoczywszy działa nowo wynalezione i tarany, wszystkimi siłami Niemcy zamków dobywali, ale gdy z Niżnego zamku Litwa z mieszczany wileńskimi, z Wyższego zaś Mikołaj Moskorowski z Polaki mężnie się bronili, musiał Witołt z Krzyżaki nic nie sprawiwszy ustąpić, a mnogością korzyści litewskich do Prus się z Krzyżaki ubogaczony wrócił. Rad by był Witołt Wilno, a za tym Księstwo Litewskie za pomocą Krzyżaków opanował, ale gdy mu się po myśli nie wiodło, barzo się frasował, ku temu widząc, iż Krzyżacy więcej swego niż jego dobra w najazdach litewskich, opanowania także księstwa szukali, daliej im nie dowierzając, tajemnie posła z listy do króla posłał, jednania szukając. Na co król chętliwie przyzwolił i przez tegoż posłańca władzą w Wielkim Księstwie Litewskim mu obiecał, by się jedno co rychliej z Prus wrócił, a ojczyzny swej wojować (Krzyżaki z niej mocniąc i bogacząc) przestał.

Mając tę obietnicę Witołt myślił, jakoby się z Malborku wymknął. Naprzód tedy żonę swoję księżnę Annę z skarbami do folwarków, które miał od Krzyżaków (jakoby na przejażdżkę), wysłał. Sam potem zmyślił sobie, iż miał do Litwy jako przedtem czynił dla wzdobyczy z ludem swoim wtargnąć. A tak zebrawszy się porządnie z kozactwem swoim litewskim jakoby na wojnę, żonę swą potajemnie z skarbami z folwarku wziął i do Żmodzi ciągnął. Co iżby się królowi zachował, a nieprzyjacielem jawnym Krzyżakom pokazał, ubieżał trzy zamki na granicy żmudzkiej leżące, Jurgemburg, Mergenburg i Nawanze, do których był od Krzyżaków jako przyjaciel dobrowolnie wpuszczony, mnimając że Litwę z swymi kozakami wojować jachał. Tam Krzyżaki z ich starostami posiekszy, co celniejszych powiązawszy, królowi Jagiełłowi posłał, a zamki wybrał i spalił, nadto co mógł okolicznie zagrabić do Grodna zaprowadził.