OD KOGO MAZUROWIE RZECZENI I JAKO Z PRUSAMI OD KAZIMIERZA PORAŻENI A O OBIESZENIU PIERWSZEGO ICH PANA

CAPUT XII

Po śmierci króla polskiego Mieszka, w interregnurn Maslaus albo Masos, podczasy, nieboszczyka króla, widząc roztargnieniu pogodę, płocki powiat opanował, a mając po sobie gromadę ludu, państwu temu od imienia swego nazwisko Mazowsze dał, ufając już siłam swoim. Gdy Kazimierz obmyślawał pokój R,ze. pospolitej, do tego się naprzód udał, aby upornego a okrutnego Maslausa albo Mazosa, który ustawiczne wtarczki do Polski czynił, skrócił. Przetoż zebrawszy wojsko do Mazowsz ciągnął.

Ochotnie też Maslaus z swojemi się gotował, mając wieść o tym, a wyjechawszy z wojskiem królowi bitwę dał. Porażeni Mazurowie i rozproszeni musieli królowi zwycięzcy czołem bić. Mąslaus zaś tyran, nie ufając swoim, do Prusów poganów się udał, u których pomoc szukał, jakoż u poganów na krześcijany prętko znalazł. Jadwieżów też pobratyniów pruskich w tym używał, z którymi się zgromadziwszy do Mazowsza ciągnął, a ziemię nie osadzoną w ten czas łatwie wziął.

Kazimierz jako skoro o nieprzyjacielu się dowiedział, wszy co mógł nawięcej ludu (którego naprętce wiele nie mógł mieć), przeciw zdrajcy ciągnął. Maslaus też jakoby pewien zwycięstwa, ufając w mocy i w mnogości okrutnego ludu pogańskiego, króla u Wisły czekał. Gdy blisko siebie obozmi stali, Kazimierz niejako dla nierównego pocztu nieprzyjaciół był strachem. zjęty, czym uczynił złą myśl żołnierzom swoim. Ale w Bodze ufanie kładąc a sprawiedliwą wojnę zaczynając, pierwszym się też zwycięstwem ciesząc, rzecz o tym do wszystkiego rycerstwa ozdobną uczynił, którą tak ich serca animował, że wszyscy krzyknęli bić się do gardł.

Dał znak potkania, nieprzyjaciele także, okrzyki ogromne, głosy różne aż pod niebo rozbijają. Poganin nielutościwy oślep bije, naszy mężnie (choć nierówno) odbierają. Porażeni na koniec pogani tył podają, a naszy tym barziej przypierają. Okrutna porażka, że jako Pruska Kronika świadczy, Prusów, Jatwieżów i innych poganów na placu 15 000 zostało, a pojmanych 2000 było.

Maslaus do Prus przedsię po porażce uciekł, mając o Prusach (iżby mu znowu przeciw Kazimierzowi królowi polskiemu pomoc dać mieli) tę nadzieję, ale go barzo omyliło. Bo Prusacy dostawszy go, mszcząc się swych braci na wojnie pobitych, zadawszy mu wielkie męki, na wysokiej szubienicy pana Maslausa obiesili, pośmiewając się z niego tymi słowy: Wysokimeś być pragnął, wysokoż wiś. Tak zły rady sprawca źle zginął, a imię jednak od siebie Mazowszu zostawił. Prusowie obaczywszy się, łaski u króla żądali, którą też otrzymali. Trybut zatrzymany oddali i dawać na potem ślubowali, tak się pokój stał.