O WIELKIM OKRUCIEŃSTWIE PRUSÓW, GALINDIANÓW I INNYCH
CAPUT VIII
Za czasem tak się lud ten pruski rozmnożył, jako w pokoju, że im w ziemi ich ciasno być się zdało. Przetoż zwierzchność tej ziemie Galindyjej rozkazała to babam srodze (jako Farao w Egipcie); aby żadnego dziewczęcia, gdy się urodzi, nie żywiły; go, iż ich lutość odwodziła, gdy nie czyniły, obrzażowali piersi paniam i żonąm, aby tak żadnego dziecięcia, wychować nie mogły. Tam płaczliwe narzekanie, żałosny lament z gniewem zamieszany onych pań uskromić się nie mógł.
W tej to ziemi była białagłowa dziwnego dowcipu; rozumu bystrego, która w powadze u wszystkich wielkiej była i za prorokinią (ona czarownica pewnie była) ją miano. Do tej celniejsze panie ziemie onej przyszedwszy, swoją nieznośną ciężkość, boleść, a co więcej bę z płaczem skarżąc się przełożyły, rady jakby się tak wielkiego gwałtu nad mężami okrutnymi pomścić i sobie to nagrodzić miały, szukały. Ta miła prorokini, wzięła to sobie na rozmysł i tę drogę ku pomście ich wynalazła. Wezwała do siebie przedniejszych ziemie Galindii i taką rzecz ku nim uczyniła: Ta jest, o Galindiany, wola bogów naszych wszechmocnych, przez mnie wam znać dają, żebyście tudzież nie mięszkając, nie biorąc na się zbroje ani z sobą żadnej broni, w ziemię szli, burzyli a łupów, których wam bogowie nadadzą, nabrali.
Co jako skoro pogaństwo usłyszało, co żywo jak na miód bieżeli, żony z dziećmi doma zostawiwszy, plundrowali ziemię krześcijańską, więźniów i łupów nabrawszy, do domu się wracali. Lud krześcijański mogąc zrazu odpór dać jako bezbronnym, z strachu się pokryli, aż kila więźniów od pogan do swych przybiegwszy, im to opowiedzieli, iż broni nie mają. Dodawszy sobie serca krześcijani, obronno za pogany w pogoń się udali, doścignąwszy na głowę je zbili, łupy odebrawszy, do domu się z weselem wrócili.
Tak ich prorokini zwiodła i stał się im wet za wet. Sudawowie, sąsiedzi i bracia ich, wpadszy też do Galindii, spustoszyli ziemię, bydło wygnali, żony ich z dziećmi z dostatkiem zabrali. To pisze Petrus de Dusenburg. Wprawując się tak powoli pogaństwo okrutne w tyraństwo, w Mazowszę, pomorską ziemię i w inne wtarczki czynili a okrutne morderstwa zwierzęcią srogością, nie mając baczenia na żadną płeć, płodzili a z zwycięstwa przyjeżdżając, co nazacniejszą osobę jako i Litwa we zbroi z koniem na ofiarę palili żyw o bogom swoim.