Swoim prawomocnym wyrokiem NSA odrzucił skargę Lasów Państwowych na
decyzję ministra rolnictwa, unieważniającą część decyzji władz powiatu Gorlice z
początku lat 50., w których wyniku wysiedlona ze wsi Kunkowa Maria Hładyk
utraciła kilkanaście hektarów gruntów, m.in. 7,55 ha lasu, które przejęły Lasy
Państwowe, oraz 3,55 ha użytków rolnych, rozdysponowanych między indywidualnych
użytkowników. Wniosek o unieważnienie tamtych decyzji złożył w 1999 r. wnuk
nieżyjącej właścicielki, Stefan Hładyk, który jest zarazem prezesem Zjednoczenia
Łemków.
W 2000 r. wojewoda małopolski, a w 2001 r. minister rolnictwa,
unieważnili decyzje Prezydium Powiatowej Rady Narodowej w Gorlicach z 1954 r.
Powołując się na dekret z lipca 1949 r. o przejęciu na własność państwa nie
pozostających w faktycznym władaniu właścicieli nieruchomości, Rada Narodowa
uznała gospodarstwa kilkudziesięciu wysiedlonych za "opuszczone i nie zajęte z
powodu przebywania właścicieli w niewiadomym miejscu".
Unieważniając tę decyzję Rady co do części majątku Marii Hładyk, wojewoda
i minister podkreślali, że, niezgodnie z rozporządzeniem Prezydenta RP z 1928
r., pozbawienie majątku nie nastąpiło w wyniku postępowania administracyjnego i
w drodze indywidualnych decyzji. Decyzji takich Powiatowa Rada Narodowa w ogóle
nie wydała, operując tylko nazwiskami właścicieli i ogólną powierzchnią gruntów
w gromadzie.
Uznano też, że Maria Hładyk nie otrzymała za utracone mienie żadnej
nieruchomości zamiennej. Brak indywidualnej decyzji uniemożliwił bowiem
otrzymanie przez nią ekwiwalentu za utracone mienie. Dekret z 1949 r.
przewidywał, że o taki ekwiwalent byłaby pomniejszona cena gospodarstwa
zamiennego, do którego nabycia wysiedlony był uprawniony. Hładykowie kupili
gospodarstwo w Lubuskim, dokąd ich wysiedlono, bez takiego upustu.
Wojewoda i minister nie zwrócili wnioskodawcy działek należących obecnie
do osób fizycznych oraz zajętych na drogi. Stwierdzono, że tu doszło do "nieodwracalnych
skutków prawnych" decyzji Powiatowej Rady Narodowej.
Skargę do NSA, z żądaniem uchylenia decyzji wojewody i ministra, złożyły
Lasy Państwowe. Ich pełnomocnik argumentował na poniedziałkowej rozprawie, że
przejęte od Marii Hładyk tereny zostały przez 50 lat zalesione i jako takie "podlegają
szczególnej ochronie".
Oddalając skargę Lasów Państwowych, NSA podkreślił, że, zgodnie z prawem,
przejmowane mienie musi być dokładnie oznaczone, musi być podana jego wielkość,
granice itp. - tego wszystkiego w decyzji Powiatowej Rady nie było.
"Naruszenie podstawy prawnej wywołało negatywne skutki dla właściciela,
bo należał mu się ekwiwalent za przejęte mienie" - mówił przewodniczący składu.
Odnosząc się do argumentacji pełnomocnika Lasów Państwowych, podkreślił, że "zalesienie
nie rodzi skutków prawnych".
"Po 54 latach sprawiedliwości stało się zadość, ale szkoda, że dwa
pokolenia wysiedlonych zmarły w poczuciu krzywdy" - mówił dziennikarzom po
wyroku Hładyk. Według niego, orzeczenie może mieć istotne znaczenie dla
rozpatrywanych obecnie ponad 200 spraw ws. mienia zabranego Łemkom.
Teraz Hładykowi w naturze będzie zwrócone 7 ha, głównie lasów. Pytany,
czy ich nie wytnie, Hładyk odwołał się do miłości Łemków do lasów. Przywołał
przykład swego dziadka, który - budując w latach 30. dom - wybrał się do swego
lasu, by zobaczyć, które drzewa wyciąć w tym celu. Wrócił jednak z lasu z niczym,
nie mając serca wycinać drzew, a budulec zakupił w tartaku.
Pytany, jak państwo polskie powinno zadośćuczynić krzywdzie wszystkich
wysiedlonych w akcji "Wisła", Hładyk odparł: "Należy potępić akcję +Wisła+,
czego nie uczynił polski Sejm, jest tylko taka uchwała Senatu".
Wysiedlanie, przeprowadzane przez wojsko, miało często drastyczny
przebieg. Poszczególne wsie wysiedlano z zaskoczenia - na spakowanie rzeczy
wywożeni mieli tylko kilka godzin. Podczas transportu komendant konwoju ogłaszał,
że wiezie "ukraińskich bandytów", co powodowało wrogie reakcje ludności polskiej.
Z podobnymi postawami wywożeni spotykali się w miejscowościach, gdzie ich
osiedlano (nie mogli stanowić więcej niż 10 proc. mieszkańców danej miejscowości).
Wysiedlanych osadzano w zrujnowanych domach.
Dekret z lipca 1949 r. zamykał w praktyce wysiedlonym możliwość powrotu w
ojczyste strony, choć po 1956 r. poszczególne rodziny łemkowskie wracały do
siebie (Hładyk wrócił 12 lat temu).
Do dziś nie została uregulowana sprawa zwrotu zabranych Łemkom majątków
prywatnych oraz mienia społecznego. Stanowiła ona przedmiot starań społeczności
łemkowskiej od 1956 r. W odróżnieniu od innych grup, którym komunistyczna władza
zabrała majątki, Łemkowie stracili własność właśnie z powodu przynależności
narodowościowej. Dziś Łemkowie - tak jak i inni wywłaszczeni przez władze PRL -
mogą tylko indywidualnie dochodzić praw do swojej własności.
Łemkowie nie mieli jednoznacznie wykształconej świadomości narodowej:
część uważała się za składnik narodu ukraińskiego, wielu jednak podkreślało swą
odrębność. Spowodowane akcją "Wisła" rozproszenie Łemków - mieszkających zwarcie
do 1947 r. w Beskidzie Niskim - zapoczątkowało proces ich wynaradawiania.
Zrodlo: Gazeta Wyborcza 01.10.2001