"Najwyzszy Czas" Numer 14 (364)

Autonomie

Sredniowieczny briograf Ludwika IX Swietego przytacza taka anegdotke z zycia monarchy: pewnego dnia krol, w otoczeniu dworzan i wielkiej liczby ludu sluchal na przykoscielnym cmentarzu w Vitry kazania pewnego dominikanina. Nagle dal sie slyszec halas. Krol wyslal jednego ze sluzacych, aby zobaczyl, co sie dzieje. Ten wrocil po chwili i oznajmil, ze za rogiem trwa jakas uliczna burda. I co uczynil monarcha? Czy wyslal natychmiast gwardzistow dla zaprowadzenia porzadku? Nie! Najpierw spytal sie jednego z towarzyszacych mu urzednikow, do kogo nalezy to niasto i kto sprawuje tu z mocy prawa wladze sadowa. Odpowiedziano mu, ze to miasto krolewskie, a wiec to on sprawuje w nim wladze sadowa i wykonawcza. Dopiero uslyszawszy to krol poslal pacholkow, aby zaprowadzili porzadek. Anegdota ta przytaczana byla wielokrotnie, poniewaz, jak konczy krolewski biograf "Mowia, ze laskawy krol rozkazal zapytac, kto dzierzy jurysdykcje w tej miejscowosci z obawy, aby nie wkroczyc w cudze uprawnienia sadowe, gdyby wymierzenie sprawiedliwosci do kogos innego nizli on sam nalezalo." Sredniowieczna monarchia znala, w odroznieniu od rezimow nowozytnych, granice swoich kompetencji. Krol, pomimo swojej sily, szanowal autonomie swoich wasali; decentralizacja panstwa byla dlan rzecza oczywista. Dlaczego w 1791 roku zbuntowala sie Wandea? Nie, nie z powodu zamordowania krola. Przyczyna bezposrednia bylo zlamanie przez republike swietego przywileju, ze jej mieszkancy nie beda zmuszani do odbywania sluzby wojskowej. Aby zamanifestowac swoj sprzeciw wobec lamania praw kardynalnych przez republike, dla uratowania 2500 ludzi przed przymusowym poborem zginelo 200 tysiecy Wandejczykow - tak silna byla wiez ze starymi prawami i przywilejami. W Prowansji az do 1789 roku poddani tytulowali krolow Francji Hrabiami Prowansji, poniewaz tutaj taki tylko tytul przyslugiwal suwerenowi Francji. Dzis odrebnosci regionalne przestaly w praktyce istniec; zostal tylko abstrakcyjny, zglajszachtowany "czlowiek", ktorego "heimat", mala ojczyzna przestala istniec. Naturalne granice regionalne zostaly zastapione przez sztuczne, wytyczane przez biurokratow przy biurku za pomoca linijki na mapie. Slask, Mazowsze, Pomorze to tylko pojecia geograficzne; w kulturze bytuja juz tylko jako namiastki - np. w postaci regionalnych zespolow folklorystycznych, ale sa spoleczna nierzeczywistoscia; nie ma ich w ludzkich umyslach. Dzis jest juz tylko czlowiek masowy, czlowiek jednakowy - ow spartanski "homoioi". Nie ma juz Polakow, Niemcow, Chinczykow, Slazakow, Malopolan ani innych - zostal tylko czlowiek, ktoremu przysluguja z racji przynaleznosci do jednego gatunku biologicznego "prawa czlowieka", rownie abstrakcyjne i nierzeczywiste jak on sam.

Adam Wielomski