Rozważania o transformacji ustrojowej dokonanej w Polsce w latach
1944-1948 wymagają poczynienia kilku uwag istotnych dla zakresu dalszych
refleksji. Sprawa pierwsza to ustalenie co stanowi punkt wyjścia procesu
transformacji, czy też mówiąc inaczej - jaki stan ustroju politycznego będzie
brany pod uwagę jako to, co transformacji podlegało. Wbrew pozornej
oczywistości tytułowego sformułowania możliwe są tu co najmniej dwa ujęcia.
Pierwsze mieć będzie na uwadze transformację dokonaną pod hegemonią komunistów
w stosunku do stanu sprzed uchwycenia przez nich władzy, a zatem punktem
odniesienia czynić będzie ustrój Polski przedwrześniowej (ze zmianami
dokonanymi w nim w czasie wojny). Ujęcie drugie stanowić może odpowiedź na
pytanie: jaki był i jakim przeobrażeniom ulegał ustrój polityczny Polski już
pod rządami obozu zdominowanego przez komunistów. Nie przeciwstawiając tu
bynajmniej tych ujęć i nie przesądzając różnic w ich konkluzjach, trzeba
wskazać, że wyznaczają one odmienne perspektywy postrzegania problemu: w
pierwszym wypadku system budowany po 1944 r. zostaje zestawiony z systemem z
gruntu komunistom obcym, postrzeganym przez nich jako przedmiot negacji i
odrzucenia; w drugim wypadku uwaga badacza koncentruje się na tym, co działo
się w obrębie systemu, którego kształt w decydującym stopniu wyznaczali
komuniści.
Gdy latem 1944 r. komuniści i ich sojusznicy-satelici na wyzwolonych
spod okupacji niemieckiej terenach rozpoczynali budowę organizmu państwowego
formalnie obowiązywały tam regulacje II Rzeczypospolitej, bowiem okupacja nie
położyła kresu istnieniu państwa polskiego, jego instytucji i zasad
ustrojowych. Legalne władze państwowe działające na obczyźnie i w okupowanym
kraju, jakkolwiek w znacznej części wywodziły się z przedwojennej opozycji,
stały na stanowisku ciągłości konstytucyjnej państwa, jednocześnie
wielokrotnie deklarując, iż o przyszłym ustroju politycznym i
społeczno-gospodarczym naród swobodnie zadecyduje po wojnie
(1).
Ośrodki partyjne i międzypartyjne stanowiące bazę tych władz w czasie wojny
prowadziły prace programowe zmierzające do nowych regulacji ustrojowych po
usunięciu okupantów. Ich najogólniejszą przesłanką było zapewnienie państwu
trwałej niepodległości i stabilności. Na lewicy oraz wśród ugrupowań
centrowych silne było dążenie do demokratyzacji ustroju zarówno w sensie
politycznym, jak i społeczno-ekonomicznym. Część tych projektów o
socjalistycznej i ludowcowej inspiracji, cechował spory radykalizm społeczny,
jednakże zakorzenione one były w demokratyczno-parlamentarnej tradycji myśli
politycznej i w zasadzie respektowały zasady legitymizmu, jakkolwiek wprost do
konstytucji kwietniowej się nie odwoływały.
Ustanowienie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, a w pewnym sensie
już powołanie do życia Krajowej Rady Narodowej - która sama siebie uznała za
organ władzy, powołując się przy tym na wolę najszerszych mas społeczeństwa
polskiego
(2)
- stanowiło złamanie dotychczasowych zasad ustrojowych. Jest tutaj rzeczą
raczej drugoplanową czy złamanie owo miało charakter aktu rewolucyjnego, jak
utrzymywała dawniejsza literatura o opcji prokomunistycznej, czy było formą
obcej ingerencji, jak twierdzili przeciwnicy komunistów. Odczuwając jednak
najwyraźniej potrzebę legitymizacji nie tylko poprzez swoiście definiowane
racje narodowe
(3),
ale także przez nawiązanie do wcześniejszej formy państwa, komuniści odwołali
się do konstytucji z 1921 r. Manifest PKWN stwierdzał: "Krajowa Rada Narodowa
i Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego działają na podstawie konstytucji z 17
marca 1921 roku, jedynie obowiązującej konstytucji legalnej, uchwalonej
prawnie"
(4).
Był to zapis w oczywisty sposób sprzeczny z przywoływaną konstytucją, ta
bowiem nie przewidywała istnienia KRN i PKWN, ani nawet możliwości powstanie
tego rodzaju instytucji, nie mogły zatem one działać na jej podstawie.
Ponieważ względów praktycznych, i z powodów doktrynalnych niemożliwe było
mechaniczne przywrócenie obowiązywania ustawy zasadniczej z 1921 r., przeto
jako podstawę ustroju nowej Polski wskazano jedynie jej "główne założenia",
nie precyzując zresztą co to miało oznaczać. Przez wiele lat toczono później
spory prawne i polityczne o sens tego sformułowania i o zakres obowiązywania
konstytucji marcowej w powojennej Polsce
(5).
Rację jednak miał Konstanty Grzybowski, zwracając uwagę na dwa istotne
momenty: 1) sformułowania Manifestu PKWN nie były normą prawną, a jedynie
deklaracją, iż kompetencje i sposób działania organów państwowych "będą mniej
więcej odpowiadały kompetencjom, sposobowi działania i wzajemnemu stosunkowi
analogicznych organów z konstytucji marcowej" oraz 2) "Konstytucja marcowa
obowiązuje nie dlatego, że została nielegalnie uchylona [...], ale dlatego, że
taka jest wola nowych rządzących. Mamy do czynienia z pierwotnym powstaniem
nowej władzy, a nie z powstaniem jej pochodnym, opartym na istniejącym i
formalnie obowiązującym (choć gwałtem usuniętym) porządku prawnym"
(6).
Ustawodawstwo KRN wielokrotnie przy tym popadało w sprzeczność z konstytucją
marcową i jej zasadami tak istotnymi, jak zasada zwierzchnictwa narodu czy
podziału władzy państwowej. Odwołanie do konstytucji marcowej umożliwiało
natomiast przechodzenie do porządku nad kwestią norm konstytucji kwietniowej,
a zwłaszcza uprawnień instytucji przez nią ustanowionych. Komuniści i ich
sojusznicy-satelici, uznawszy (m.in. w Manifeście PKWN) konstytucję z 1935 r.
za nielegalnie narzuconą, a więc "bezprawną", nadto "faszystowską" w swej
treści, z proklamacji tej czynili doniosłą przesłankę odmawiania prezydentowi
Rzeczypospolitej, rządowi polskiemu oraz jego agendom prawa do wykonywania
władzy
(7).
Miało to bezpośredni związek z prowadzoną podówczas walką polityczną o sposób
rozstrzygnięcia sprawy polskiej. W toku negocjacji moskiewskich ze Stanisławem
Mikołajczykiem jednym z poruszanych problemów było pytanie kto i na jakich
zasadach powoła nowy rząd polski
(8).
Powierzenie tego zadania prezydentowi RP w myśl propozycji polskiego premiera
było dla komunistów nie do przyjęcia nie tylko dlatego, że wiązało się z
przyznaniem im w gabinecie statusu, jaki później w rządzie jedności narodowej
miało PSL, ale przede wszystkim dlatego, że wpisywało ich w porządek
prawno-ustrojowy, którego nie zamierzali respektować i w ramach którego
słusznie nie widzieli szans na realizację swych zamysłów. Organy tego porządku
- a także ludzie będący ich funkcjonariuszami - od początku znajdowały się po
drugiej stronie barykady i były przez komunistów zwalczane. Odrzucając
konstytucję z 1935 r., jako nielegalnie narzuconą społeczeństwu, można było
nawiązywać do oskarżeń wysuwanych wobec obozu sanacyjnego przez
przedwrześniową opozycję, odwoływać się do postaw jej zaplecza społecznego.
Przede wszystkim zaś przynajmniej pozór legalizmu zyskiwała usilnie
propagowana teza, iż polskie władze państwowe działające na podstawie owej
"bezprawnej" konstytucji stanowiły władzę "nielegalną" i "samozwańczą".
Dotyczyło to głównych instytucji cywilnych, istniejących na terenie kraju w
podziemiu i ujawniających się wraz z likwidacją okupacji niemieckiej, i
instytucji wojskowych, tzn. Armii Krajowej, a następnie Delegatury Sił
Zbrojnych na Kraj.
Następne zagadnienie wiąże się z pytaniem o charakter interesującej nas
tu cezury końcowej i o stan ustroju politycznego Polski w tym momencie.
Odpowiedź na pierwszą część tego pytania musi przy tym brać pod uwagę zarówno
wymiar doktrynalny, jak i materialny dokonywanych do 1948 r. przeobrażeń. Rok
1948 r. tylko częściowo i tylko z pewnego punktu widzenia może być uznany za
przełomowy ze względów ustrojowych. Zakres tego uznania zależny jest od
rozpoznania konstytutywnych cech systemu politycznego budowanego od lipca 1944
r. pod przewodem komunistów, a z tego wynikać z tego musi dyrektywa wskazania
doktrynalnego celu ustrojowego, do materializacji którego ci ostatni
zmierzali.
Nie może budzić wątpliwości, że punktem odniesienia wszelkich zamierzeń
ustrojowych PPR był system radziecki
(9)
- jedyny zrealizowany wzorzec ustroju socjalistycznego, a jak niekiedy się
sądzi w ogóle jedyny możliwy do zrealizowania
(10).
Było tak niezależnie od tego czy i w jakim stopniu poszczególni działacze (czy
ich grupy) skłonni byli mechanicznie kopiować ten wzorzec w Polsce. W
interesującym nas tu okresie niektórzy działacze PPR z jej sekretarzem
generalnym Władysławem Gomułką na czele głośno mówili o "polskiej drodze do
socjalizmu". Bez obawy popełnienia większego błędu można jednak stwierdzić, iż
w haśle tym akcent padał na słowo
droga, a nie na słowo
socjalizm.
Dyskusje toczone wewnątrz elit przywódczych PPR wskazywały, że nie było pełnej
zgodności co do interpretacji charakteru przemian już dokonanych i
dokonywanych w Polsce, ich zgodności z radzieckimi wzorami i doświadczeniami.
Kontrowersje wywoływał sens pojęcia "demokracja ludowa" i jego odniesienie do
dyktatury proletariatu
(11).
Odmiennie widziała te kwestie przynajmniej część działaczy PPS
(12),
ale niezależnie od ich wkładu intelektualnego w koncepcję socjalizmu,
ostatecznie nie oni rozstrzygali o praktycznych posunięciach.
Naczelną zasadą ustroju politycznego realizowaną przez komunistów w
Polsce od 1944 r., choć przed 1948 r. rzadko publicznie artykułowaną, była
hegemonia partii marksistowsko-leninowskiej
(13).
To partia owa - a PPR rezerwowała wyłącznie dla siebie miano takiej właśnie
partii
(14)
- miała wytyczać kierunki rozwoju politycznego i społeczno-ekonomicznego kraju
zgodnie z przyjętym przez siebie celem - zbudowaniem społeczeństwa
socjalistycznego. Ona tylko uprawniona była do interpretowania tego celu,
określania metod i tempa jego realizacji, wyznaczania grup i osób
odpowiedzialnych za wykonywanie zadań na tej drodze. Wyjątkowo otwarcie i
jednoznacznie przedstawił to Gomułka na wrześniowym plenum KC PPR w 1946 r.: :
"Rzecz jasna, że tych wszystkich przemian nie byłoby, tak samo, jak nie byłoby
pogłębienia, ustalenia tego reżimu, który dziś istnieje, gdyby nie nasza
partia. Wszystko to jest wyłącznie zasługa naszej partii, wszystko to mamy do
zawdzięczenia temu, że nasza partia posiada hegemonię. Gdyby nie ten warunek,
nie mogłoby być mowy o ustanowieniu istniejącego reżimu politycznego, a
jeszcze mniej o jego utrzymaniu. A zatem Polska może kroczyć po drodze
rozwoju, Polskę można poprowadzić do ustroju socjalistycznego tylko pod jednym
warunkiem, a mianowicie, gdy rolę hegemona, rolę przodownika obozu
demokratycznego spełniać będzie nasza partia"
(15).
Działaniu partii miały być podporządkowane instytucje państwa, spełniając
funkcje służebne i wykonawcze. To partia komunistyczna, a nie instytucje
państwa realnie wytyczała cele i kierunki działania państwa. Partia sprawowała
wobec tych instytucji zwierzchnictwo od zewnątrz i od wewnątrz, poprzez swoich
członków i komórki zainstalowane w tych instytucjach, ale równocześnie nie
przyjęto norm prawnych regulujących tę zależność. Formami swymi instytucje te
mogły nawiązywać do systemu demokracji parlamentarnej, faktycznie ich treść
była zmieniana. Dotyczyło to tak podstawowych instytucji jak parlament, rząd,
samorządy, wymiar sprawiedliwości, aparat przymusu. Oczywiście na przestrzeni
lat 1944-1948 zaszły pod tym względem pewne zmiany. Od lipca 1944 r. do
czerwca 1945 r. pozycja PPR w systemie władzy była pozycją hegemona. Po
porozumieniu moskiewskim i utworzeniu Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej
sytuacja nieco się zmieniła, ale trudno tę zmianę uznać za zasadniczą:
pojawienie się specyficznej opozycji uczestniczącej jednak formalnie w
sprawowaniu władzy nie wyeliminowało faktycznego zwierzchnictwa PPR wobec
instytucji państwa, a co najwyżej w przypadku niektórych z nich (i to
nielicznych) nieco ją ograniczyło. W rządzie, KRN i w aparacie
administracyjnym obecni byli przedstawiciele sił politycznych niezależnych od
komunistów, ale wpływ Mikołajczyka i jego stronników na decyzje ustrojowe i
ważniejsze posunięcia polityczne był nader ograniczony (mechanizm podejmowania
tych decyzji zasługuje zresztą bez wątpienia na odrębną analizę). Być może
trafniejsze dla okresu od połowy 1945 r. do 1947 r. byłoby określanie pozycji
PPR w systemie władzy mianem dominacji, a nie hegemonii
(16).
W polskich warunkach partia komunistyczna nie stawiała wówczas przed
sobą zadania pełnej monopolizacji sceny politycznej w tym sensie, iżby zniknąć
z niej miały wszelkie inne ugrupowania. Charakterystyczne było natomiast
zakreślenie wyraźnych ram ich działania. Przemawiając na I zjeździe PPR w
grudniu 1945 r. Gomułka ujął to następująco: "Za skarb bezcenny uważamy ten
klimat polityczny, który wytworzył się między partiami wchodzącymi w swoim
czasie w skład PKWN. Za zdobycz bezcenną polskiej demokracji uważamy
odrodzenie tych partii na nowej podstawie, na podstawie rewizji ich
przeszłości. [...] Dlatego szanując różnice ideologiczne i programowe
poszczególnych partii, bronić będziemy tego klimatu polskiej demokracji, jako
gwarancji jej siły i zwycięstwa; dlatego bronić jej będziemy przed
przesączaniem się miazmatów przedwrześniowych, które w prostej linii prowadza
do tego, by przekształcić partie demokratyczne w narzędzie reakcji, prowadzą
do rozkładu demokracji"
(17).
PPR akceptowała nawet - przynajmniej do czasu - istnienie ugrupowań
opozycyjnych, wszelako spełniających określone warunki. Natomiast od początku
wykluczono istnienie partii politycznych, którym przypisano atrybut
reprezentowania interesów klas wywłaszczanych w toku zasadniczych przemian
ekonomicznych. Posługiwano się wobec tych ugrupowań rozmaitymi etykietkami,
nie stroniąc od nazywania ich nawet faszystowskimi. Sekretarz generalny PPR w
czerwcu 1946 r. tak wyjaśniał to swoim partyjnym towarzyszom: "Nie znaczy to,
że w warunkach polskich założyliśmy możliwość istnienia opozycji, partii,
która by reprezentowała interesy wywłaszczonych warstw
wielkokapitalistycznych. Myśmy w Manifeście Lipcowym powiedzieli, że w Polsce
dla tego rodzaju partii miejsca nie będzie, czyli założywszy istnienie pewnej
opozycji w Polsce, zakreśliliśmy jej pewne ramy, w których może istnieć i
obracać się. Ta opozycja nielegalna, faszystowska, która istniała od pierwszej
chwili w naszych warunkach, skazana jest na zniszczenie [...]"
(18).
Kierownictwo PPR dzieliło istniejące w kraju siły polityczne na trzy
zasadnicze kategorie: 1) "siły ludowe, konsekwentnie demokratyczne",
zmierzające do socjalizmu, 2) siły "liberalno-ludowe" i
"liberalno-burżuazyjne", 3) ugrupowania "reakcyjno-faszystowskie"
(19).
Te ugrupowania i ośrodki polityczne, które zyskały kwalifikację do ostatniej
grupy pozbawiono od razu możliwości legalnego działania. Warto jednak zwrócić
uwagę, iż prawa do legalnej działalności odmówiono także ugrupowaniu, któremu
tego rodzaju szyldu przypisać w żaden sposób nie było można, a mianowicie
Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, której pragnął utworzyć Zygmunt
Żuławski. Zawęziwszy w ten sposób zdecydowanie spektrum istniejących partii
politycznych, następnie PPR dążyła do zwasalizowania lub wyeliminowania
zalegalizowanych rzeczywistych i potencjalnych przeciwników (PSL i SP).
Jeszcze w końcu 1945 r. Gomułka wskazywał, że o ile siły te konsekwentnie nie
poprą PPR i jej linii politycznej, to nieuchronnie będą musiały staczać się na
pozycje współpracy z "reakcją"
(20).
W kontekście dyrektywy nieubłaganej walki z ową "reakcją", którą komuniści od
początku konsekwentnie realizowali, perspektywa eliminacji tych ugrupowań nie
mogła budzić wątpliwości. Z całą ostrością stanowisko to zaprezentowano
zresztą Mikołajczykowi w toku rozmów w sprawie bloku wyborczego
(21).
Trzecim kierunkiem działania komunistów w zakresie "porządkowania" sceny
politycznej było dążenie do marginalizacji sojuszników. Każdy z tych kierunków
charakteryzował się pewną specyfiką form i metod postępowania. Nie pretendując
tu do ich pełnej charakterystyki, warto jednak np. wskazać, iż wobec
"zalegalizowanych" przeciwników z całą bezwzględnością zastosowano szeroki
wachlarz metod administracyjnych, w tym przemoc fizyczną posuniętą do
zabójstw, ale co najmniej równie ważne były rozmaite zabiegi socjotechniczne,
zmierzające do pozbawienia ich bazy społecznej, wewnętrznej dekompozycji,
złamania woli oporu. SL i SD kontrolowano od początku, m.in. za pomocą
rozbudowanego systemu tzw. wtyczek usytuowanych zarówno w gremiach
kierowniczych, jak i w terenie. Ugrupowania te w istocie nie stanowiły żadnego
zagrożenia dla hegemonii komunistów, a przeciwnie - poprzez oddziaływania
środowiskowe hegemonię te ułatwiały. Odmiennie rysowała się metoda działania
wobec PPS, która będąc sojusznikiem, i to najsilniejszym, zarazem postrzegana
była przez kierownictwo PPR jako konkurent, a momentami wręcz jako przeciwnik.
Poniekąd było to zresztą uzasadnione, zwłaszcza postawami wcale licznej części
działaczy średniego i niskiego szczebla. Zarówno ze względów doktrynalnych,
jak i praktycznych PPS musiała zniknąć z polskiej mapy politycznej, a
ukoronowaniem specyficznego postępowania komunistów wobec tej partii było tzw.
zjednoczenie ruchu robotniczego
(22).
Co by o tym zjawisku nie powiedzieć, miało ono doniosłe znaczenie ustrojowe,
przede wszystkim z uwagi na wspomniana zasadę hegemonii partii
marksistowsko-leninowskiej. I jest to ważki argument za traktowaniem roku 1948
jako momentu znaczącego z punktu widzenia przemian ustroju politycznego
Polski.
Zasada kierowniczej roli partii marksistowsko-leninowskiej przekładała
się na rzeczywistość polityczną na wiele sposobów. Kwestią podstawową było
wykluczenie perspektywy oddania władzy przez tę partię, wyrażone ekspresis
verbis w znanej wypowiedzi Gomułki
(23).
Była to fundamentalna zasada nowego ładu politycznego, której przyjęcie
oznaczało drastyczne ograniczenie reguł swobodnej walki politycznej, kreowania
władz państwowych poprzez akty wyborcze oraz rzeczywistej kontroli społecznej
nad elitami władzy. Pociągała za sobą faktyczne zignorowanie mandatu
społecznego wyrażanego w tradycyjnych formach demokracji parlamentarnej.
Ponieważ równocześnie nie rezygnowano z form parlamentarnych i instalowano
formalnie przedstawicielski system władzy, nieuniknione było dopuszczenie
fałszerstw wyborczych jako metody realizacji wspomnianej zasady. Zwraca uwagę,
iż nawet wśród działaczy PPS zdobyło sobie prawo obywatelstwa szczególne
nastawienie do wyborów parlamentarnych. Już po ich sfałszowaniu Julian
Hochfeld, akceptując to, co się stało, stwierdzał: "nam tych wyborów przegrać
nie wolno, bo to byłaby katastrofa dla kraju, a odpowiedzialne ruchy
polityczne nie mogą pozwolić sobie na luksus pięknoduchostwa"
(24).
Fałszerstwo wyborcze w imię ugruntowania tzw. władzy ludowej stawało się w
istocie - wbrew nadziejom socjalistów pokroju Hochfelda - dopuszczalną normą a
nie złamaniem normy, stawało się więc rozwiązaniem systemowym. Wykluczenie
ewentualności oddania władzy zdecydowanie ograniczało realizację
demokratycznych praw obywatelskich, nawet jeśli formalnie pojawiały się one w
deklaracjach politycznych, bądź zapisach ustawowych. Dyrektywą dla aparatu
państwowego było hasło: "Nie ma demokracji dla wrogów demokracji", przy czym
to siła kierownicza, a ściślej jej elita decydowała o tym, kto jest, a kto nie
jest wrogiem demokracji, wobec kogo zatem następuje wyłączenie standardowych
uprawnień. Wbrew oczekiwaniom w omawianym tu okresie wachlarz owych wyłączeń
bynajmniej się nie zmniejszał.
Wspomniane wykluczenie oddania władzy niosło w konsekwencji drastyczne
ograniczenie mechanizmów właściwych tradycyjnym systemom parlamentarnym.
Ścieranie się przeciwstawnych sił politycznych przy takich założeniach musiało
być postrzegane jako zjawisko zagrażające reżimowi. Gdy nie było jeszcze
możliwe pełne wyeliminowanie tego zjawiska, komuniści starali się je
przynajmniej ograniczyć nie dopuszczając do legalnej działalności niektórych
ugrupowań, krępując swobodę działania innych, forsując ideę bloku wyborczego.
Zapewniwszy sobie stabilizację panowania, przystąpili zaś do całkowitego
usuwania rzeczywistej konkurencji między ugrupowaniami politycznymi, także
sojuszniczymi. W połowie 1947 r. praktycznie zakończył się spór programowy
między PPR a PPS i w interesującym nas okresie było to zamknięcie publicznej
konfrontacji różnych programów politycznych, wizji ustrojowych i propozycji
metod działalności politycznej
(25).
Samo kwestionowanie przywództwa partii marksistowsko-leninowskiej, a nie
dopiero działanie na rzecz odebrania jej władzy, stawało się ostatecznie
przestępstwem.
Niektórzy historycy skłonni byli przypisywać PPR początkową wolę
realizacji możliwie szerokiego porozumienia społecznego w imię zasady: "kto
nie jest przeciwko nam, jest z nami". Dopiero opór materii społecznej, a
przede wszystkim dyrektywy Stalina miały skłonić ich do zaostrzenia kursu, co
przybrało postać tzw. zwrotu październikowego. Tak kategoryczne stawianie tego
problemu nie wydaje się jednak zasadne. Nie ulega wątpliwości, że Stalin
naciskał na kierownictwo PPR w kierunku zwiększenia stopnia sterroryzowania
społeczeństwa, zasadnie chyba obawiając się, że w innym przypadku mogą powstać
kłopoty z ustabilizowaniem władzy komunistów w Polsce. Warto jednak zauważyć,
że wiele posunięć w tym kierunku PPR wykonała jeszcze przed wizytą swych
liderów w Moskwie i przed sławetna reprymendą ze strony kremlowskiego
dyktatora. Faktycznie bowiem partia ta od początku sprawowania władzy stała na
gruncie trwałej i bezwzględnej eliminacji wszystkich sił i ośrodków, które nie
mieściły się w promowanej przez nią formule ustrojowej. Dał temu później wyraz
Gomułka w przytaczanej wyżej wypowiedzi na plenum KC w czerwcu 1946 r., ale
wystarczy choćby prześledzić poczynania legislacyjne z sierpnia i września
1944 r. by tezę tę uznać za zasadną. 31 sierpnia wydany został dekret "O
wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i
znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu
Polskiego". Aczkolwiek do procesów żołnierzy i działaczy polskiego podziemia
niepodległościowego oskarżanych z tego właśnie dekretu doszło dopiero później
(najgłośniejszą stała się sprawa Emila Fieldorfa), to jednak traktowanie przez
propagandę PKWN rządu polskiego na obczyźnie, jego krajowych ekspozytur oraz
AK jako pomocników Hitlera czy narzędzia faszystowskich Niemiec nie
pozostawiała wątpliwości przeciw komu będzie używana penalizacja zdrady
narodowej. Do sądzenia tych przestępstw dekretem z 12 września 1944 r.
powołano sądy specjalne. Dekret ów stwierdzał m.in. niewymagalność
uzasadnienia aktu oskarżenia i wykluczał sprzeciw wobec tegoż aktu. 23
września - również na mocy dekretu PKWN - wszedł w życie Kodeks Karny Wojska
Polskiego. Obejmował on m.in. zbrodnie stanu takie jak: usiłowanie pozbawienia
państwa polskiego niepodległego bytu lub części terytorium, usiłowanie zmiany
ustroju przemocą, działania przeciw jedności sojuszniczej Polski z państwem
sprzymierzonym, publiczne znieważanie i wyszydzanie ustroju państwa,
pochwalanie faszyzmu i tworzenie organizacji faszystowskich. Każda z tych
zbrodni zagrożona była karą śmierci. Kodeks poprzez ogarnięcie tak szerokiego
zakresu działań uznawanych za przestępcze przy jednoczesnej znacznej swobodzie
interpretacji sensu poszczególnych zapisów mógł stanowić - i jak pokazała
praktyka stanowił - instrument karania osób uprawiających działalność
polityczną sprzeczną z linią PKWN. Tego samego dnia weszło w życie "Prawo o
ustroju sądów wojskowych i prokuratury wojskowej". Oba te dekrety przewidywały
możliwość objęcia ich działaniem także osób cywilnych, a wbrew zapisom
drugiego z nich sprawy polityczne wobec cywilnych obywateli podlegały tym
sądom nie tylko do końca wojny, ale aż do 1955 r.
(26)
Ukoronowaniem zainicjowanego w sierpniu procesu przekształcania prawa karnego
w instrument władzy politycznej stał się osławiony dekret o ochronie państwa z
30 października 1944 r. Dekret penalizował działania takie jak: tworzenie
organizacji mających na celu obalenie demokratycznego ustroju pastwa i
uczestnictwo w nich lub udzielanie im pomocy, utrudnianie realizacji reformy
rolnej lub nawoływanie do takich czynów, zamachy na polskie jednostki wojskowe
i jednostki armii sprzymierzonych, działania o charakterze sabotażu i
dywersji, posiadanie i handel aparatami radiowymi, tworzenie związków mających
na celu przestępstwo i przynależność do takich związków, zabór mienia przy
użyciu broni lub groźby jej użycia, uchylanie się od świadczenia osobistego
lub rzeczowego oraz utrudnianie takich świadczeń, zaniechanie doniesienia
władzom o wymienionych przestępstwach niezwłocznie po uzyskaniu o nich
informacji. Z wszystkich jedenastu artykułów dekretu, obejmujących zarówno
przestępstwa polityczne i przeciw porządkowi publicznemu, jak i gospodarcze,
można było wymierzyć karę śmierci. Przestępstwa objęte dekretem
październikowym objęte były kompetencją sądownictwa wojskowego, a dochodzenie
w tych sprawach prowadziły urzędy bezpieczeństwa publicznego. W listopadzie
1945 r. dekret ów został zastąpiony dekretem o przestępstwach szczególnie
niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa, w którym rozszerzony został
jeszcze wachlarz przestępstw zagrożonych drakońskimi karami i podlegających
sądownictwu wojskowemu. Wreszcie w czerwcu 1946 r. wprowadzony został tzw.
mały kodeks karny, konsumujący większość przepisów wymienionych dekretów i
nadający im trwały charakter. Ustawodawstwo to, które słusznie bywa określane
mianem ustawodawstwa stanu wyjątkowego
(27),
czerpało bez wątpienia inspirację z osławionego 58 artykułu kodeksu karnego
Rosyjskiej Federacyjnej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Miało to nie
tylko swoistą wymowę w odniesieniu do problemu polskiej suwerenności, ale
wskazywało także na konsekwentne włączanie - na wzór radziecki - prawodawstwa
karnego i administracyjnego w orbitę działań stricte politycznych i
podporządkowanie ich zadaniu zniszczenia przeciwników politycznych i ich
społecznego zaplecza. Dotyczyło to wszystkich sił i ośrodków uznanych za
wrogie, niezależnie od ich oblicza społecznego i politycznego, od tego czy
były prawicowe, czy lewicowe. Lata 1944-1948 były z tego punktu widzenia
okresem nie tyle ewolucji założeń, co zmiany warunków, w jakich założenia te
urzeczywistniano. Latem 1948 r. odsunięto od władzy (a później represjonowano)
tych, którzy ów program realizowali, okazało się bowiem, że proponowane przez
nich tempo i zakres dalszych poczynań nie odpowiadały nowym warunkom.
Dopuszczenie metod administracyjnych oraz przemocy jako środków walki
politycznej miało oczywisty wymiar ustrojowy, nawet jeśli towarzyszyło temu
-zwłaszcza ze strony PPS - eksponowanie przejściowości takiego postępowania, a
poniekąd i wstrętu do nich. Sankcjonowanie tego poprzez odwołania do "logiki
rewolucji", interesu szerokich mas itp. właśnie ten ustrojowy wymiar
podkreślało. Nie miejsce tu na szczegółową analizę form i zakresu stosowania
metod administracyjnych i policyjnych czy też wprzęgnięcia aparatu państwa w
mechanizm terroryzowania społeczeństwa. Trzeba jednak stwierdzić, że zjawiska
te nie miały charakteru incydentalnego, przypadkowego, lecz stanowiły
ideologicznie uzasadniany składnik systemu, współdecydujący o jego obliczu.
Zasada hegemonicznej roli partii marksistowsko-leninowskiej musiała być
zakotwiczona w doktrynalnej wykładni określonego interesu społecznego,
zdefiniowanego - właśnie z uwagi na takie oblicze ideologiczne tej partii - w
kategoriach klasowych. Komuniści polscy w pierwszych latach po wojnie starali
się unikać publicznego definiowania klasowego stanowiska, chętniej odwołując
się do haseł narodowych. Jednakże nie ulega wątpliwości, iż kierowali się
swoistą interpretacją klasowej treści państwa, wielokrotnie definiowali nowy
reżim jako "władzę robotników i chłopów". Jakkolwiek wielokrotnie posługiwano
się wówczas sformułowaniami odwołującymi się do racji narodowych,
charakteryzującymi państwo jako instytucję całego narodu, a nawet głoszono, że
PPR stała na czele całego narodu, to przecież pojęciu narodu nadawano zarazem
określony sens polityczny i społeczny, najprościej ujęty przez Gomułkę, który
stwierdził, że lud pracujący "wyłącznie ma prawo nazywać siebie narodem"
(28).
W obrębie mas pracujących (ludu pracującego) istniała charakterystyczna
gradacja. "najlepszą część narodu" stanowiła klasa robotnicza i jej przypaść
musiała czołowa rola społeczna w nowej Polsce. Dalej dopiero szły inne warstwy
ludu pracującego. Plastycznie wyrażała to treść odezwy 1-majowej z 1947 r.:
"Kamieniem węgielnym Polski Ludowej i źródłem siły całego naszego narodu i
państwa jest jedność klasy robotniczej [...] Polska Ludowa opiera swój byt o
sojusz robotniczo-chłopski. [...] Tylko wspólny wysiłek i wspólna praca
robotnika i chłopa polskiego cementują fundament władzy ludowej [...] Siła
narodu polskiego - to łączność robotnika i chłopa polskiego z inteligencja
pracującą. [...] Klasa robotnicza, która przewodzi w walce o niepodległość i
przewodzi dziś w odbudowie kraju, wzięła wspólnie z chłopem i inteligentem
pracującym odpowiedzialność za losy całego narodu"
(29).
Zasada suwerenności ludu pracującego (choć nie od początku artykułowana)
była uzasadnieniem dla politycznego różnicowania statusu poszczególnych grup
społecznych, a ściślej dla ograniczania praw tych grup, które pojęciem ludu
pracującego objęte nie były. Zakres tego pojęcia mógł zaś być i rzeczywiście
był traktowany elastycznie, co widoczne było szczególnie w odniesieniu do
chłopstwa, którego części były wyłączane poza obręb "ludu pracującego", w
następstwie czego uruchamiane były procesy dyskryminacyjne, a niekiedy i
represyjne. Ograniczenie praw politycznych tych grup, które "ludem pracującym"
nie były z racji posiadania środków produkcji, przekładało się w języku
polityki i propagandy na oskarżenia o reakcyjność, wrogość wobec władzy
ludowej itp. Na tej podstawie drastycznie okrojono na samym wstępie polską
scenę polityczną, odmawiając prawa do legalnej działalności obozowi narodowemu
i części obozu socjalistycznego, marginalizując Stronnictwo Pracy, wreszcie
rozbijając ruch ludowy i zwalczając Polskie Stronnictwo Ludowe.
Demokrację ludową określano początkowo (po zwrocie dokonanym latem 1948
r. uległo to bowiem zmianie) chętnie jako formę ustrojową odmienną od
dyktatury proletariatu, której właściwą realizację na ogół widziano w ustroju
radzieckim. Nie miejsce tu na rozważania o rzeczywistych różnicach i
podobieństwach między dyktaturą proletariatu utożsamianą z ustrojem ZSRR a
demokracją ludową. Trzeba wszelako stwierdzić - a ma to z interesującego nas
tu punktu widzenia absolutnie podstawowe znaczenie - że w obu przypadkach
misja realizacji zasad ustrojowych wyznaczała partii
marksistowsko-leninowskiej szczególne miejsce. Dlatego właśnie zasadę jej
hegemonicznej roli należy uznać za podstawową dla rzeczywistego funkcjonowania
ustroju.
Zasada suwerenności ludu pracującego realizować się miała poprzez system
sprawowania władzy określany jako przedstawicielski. W interesującym nas
okresie system ów przeszedł zmiany, jednakże trudno je uznać za jakościowe. Do
wyborów styczniowych rolę organu parlamentarnego spełniały Krajowa Rada
Narodowa i jej Prezydium. O charakterze tej instytucji przesądziły
okoliczności jej utworzenia - KRN powstała z inicjatywy komunistów i pod ich
dyktando. Działacze niekomunistyczni, którzy znaleźli się w pierwotnym
składzie Rady nie dysponowali ani osobistym autorytetem, ani szerszym
zapleczem politycznym. Najpoważniejszą grupę spoza PPR tworzyli działacze
Robotniczej Partii Polskich Socjalistów z rozłamowej grupy Edwarda
Osóbki-Morawskiego, ale przecież i oni nie dysponowali znaczniejszymi wpływami
społecznymi. Późniejsze zmiany, przeprowadzane na drodze kooptacji, uzgadniane
były w toku rokowań elit politycznych i nie naruszyły w istotny sposób
początkowego układu, zapewniając komunistom i ich stronnikom możliwość
przeprowadzania pożądanych przez nich decyzji prawodawczych. Nie zmieniło tego
ani wprowadzenie do składu Rady działaczy socjalistycznych, ani nawet
przedstawicieli PSL, nie byli oni bowiem w stanie ani przeforsować własnych
propozycji, ani zablokować inicjatyw komunistów.
W istocie dotyczyło to także Sejmu Ustawodawczego wyłonionego w wyniku
sfałszowanych wyborów w styczniu 1947 r. Utworzenie parlamentu czyniło zadość
formalnym wymogom demokracji i dowodzić miało stabilizacji sytuacji w kraju.
Faktycznie zaś było istotnym krokiem na drodze do utrwalenia systemu, który z
demokracją parlamentarną poza fasadami miał niewiele wspólnego i w orbicie
którego demokracja taka wcale nie była istotną wartością. Utrzymywanie takiej
fasady paradoksalnie dowodziło jednak potrzeby osadzenia się w tradycji
demokratycznej i demonstrowania szacunku dla mechanizmów życia politycznego i
państwowego, które faktycznie po stronie komunistów miano w głębokiej
pogardzie.
Manifest PKWN, proklamując KRN jako jedyne legalne źródło władzy w
Polsce zarazem sytuował sam PKWN jako organ władzy wykonawczej. Charakter
relacji między KRN a PKWN wywoływał niejednokrotnie polemiki, szczególnie w
kontekście rozważań o zasadach podziału władzy czy też jego braku. Nie
wchodząc tu w zawiłości prawniczych dywagacji na ten temat, odnotować należy
dwa podstawowe zjawiska, istotne dla ówczesnego ustroju politycznego Polski.
Po pierwsze - w warunkach toczącej się jeszcze wojny, a następnie odbudowy
niebywale zniszczonego kraju, odbudowy połączonej z głębokimi przemianami
ludnościowymi i ekonomicznymi, naturalna była preponderancja egzekutywy nad
legislatywą. Po drugie - nie istniały początkowo normy prawne regulujące
odniesienia między KRN a PKWN, a wspomniane wyżej zasady konstytucji marcowej
mogły stanowić jedynie ogólną wskazówkę w zakresie, co trafnie odnotował w
cytowanej wypowiedzi K.Grzybowski. Istotniejsze wydaje się, że intencją
kierownictwa PPR bynajmniej nie było odtwarzanie tradycyjnych reguł systemu
parlamentarno-gabinetowego także i w tym zakresie. PKWN formalnie został
powołany na mocy ustawy KRN z 21 lipca 1944 r., choć faktycznie
współuczestniczyli w tym jedynie nieliczni członkowie Rady, a źródłem decyzji
była wola Stalina. KRN dopiero ex post nadała tej decyzji ramy prawne. W
praktyce PKWN od początku był czymś wiecej niż tylko organem wykonawczym i
jego działania "tylko incydentalnie i tylko w rozmiarze nader skromnym mogły
być poddane dyrektywom oraz kontroli Krajowej Rady Narodowej, a raczej jej
Prezydium"
(30).
15 sierpnia 1944 r. na swej pierwszej sesji w Lublinie KRN uchwaliła ustawę o
trybie wydawania dekretów z mocą ustaw, na podstawie której PKWN mógł wydawać
dekrety we wszystkich sprawach objętych regulacją ustawową w myśl konstytucji
marcowej, za wyjątkiem ratyfikowania umów międzynarodowych oraz powołania
rządu. Tryb ten obowiązywał przez cały interesujący nas tu okres, a więc także
po zakończeniu wojny, której tokiem motywowano jego wprowadzenie. Oznaczało to
drastyczne uszczuplenie w praktyce kompetencji legislatywy na rzecz rządu i
jednoczesne znaczące zatarcie podziału władzy na ustawodawczą i wykonawczą.
Istota zagadnienia tkwiła jednak w tym, że rzeczywiste centra decyzyjne
znajdowały się poza obu tymi organami władzy i nie podlegały żadnym formom
społecznej kontroli, choćby w postaci aktu wyborczego, ten bowiem przy
poważnym traktowaniu zasady wykluczenia oddania przez komunistów władzy stać
się musiał maskaradą.
Zasadnicze znaczenie miało uczynienie z KRN władzy zwierzchniej w
stosunku do terenowych rad narodowych. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę,
iż strukturę i zakres działania KRN uregulowano tym samym aktem prawnym, który
traktował o terenowych radach narodowych, co wyrażało ideę traktowania
wszystkich tych organów jako jednolitego systemu. Po zakończeniu działalności
przez KRN jej funkcje w tym zakresie przejęła Rada Państwa. Jeśli wziąć pod
uwagę tendencję do upartyjnienia państwa wynikającą w oczywisty sposób z
dyrektywy kierowniczej roli partii marksistowsko-leninowskiej, to nie będzie
ulegało wątpliwości zasadnicze przeobrażenie ustroju politycznego dokonane w
tym właśnie zakresie.
W Manifeście PKWN stwierdzono, że Komitet sprawuje swą władzę poprzez
wojewódzkie, powiatowe, miejskie i gminne rady narodowe, a więc organy z mocy
Statutu Tymczasowego Rad Narodowych podporządkowane KRN. Koncepcja ta,
zakładająca powierzenie pełni władzy radom narodowym, została bardzo szybko
zarzucona. Już 21 sierpnia 1944 r. PKWN w drodze dekretu ustanowił
jednoosobowe organy administracji w postaci wojewodów i starostów, poddając je
tylko w ograniczonym stopniu kontroli rad, a ściślej ich prezydiów. System rad
narodowych jako jednolitych organów władzy, wyraźnie wzorowany na radzieckim,
został w ten sposób na pewien czas zachwiany i dopiero w 1950 r. powrócono do
pierwotnej koncepcji. Rady narodowe zgodnie z ustawą z 11 września 1944 r.
pozostały natomiast jednolitym systemem organów nominalnie
przedstawicielskich, choć ich kształt z rzeczywistym przedstawicielstwem
obywateli nie miał wiele wspólnego z racji kooptacyjnego mechanizmu
kształtowania ich składu. Terenowe rady narodowe uznane zostały następnie (na
podstawie dekretu PKWN z 23 listopada 1944 r.) za organy uchwałodawcze
samorządu terytorialnego, a wydziały wojewódzkie i powiatowe oraz zarządy
wiejskie i miejskie czyli organy wykonawcze samorządu terytorialnego za organy
wykonawcze rad narodowych odpowiednich szczebli. Samorząd terytorialny w ten
sposób stał się elementem aparatu państwa, tracąc swój lokalny i samorządny
charakter. Nastąpiło rzecz by można upaństwowienie samorządu. Biorąc pod uwagę
hierarchiczny charakter systemu rad narodowych oraz traktowanie ich nie jako
reprezentacji lokalnych interesów, lecz wyraz woli całego ludu pracującego,
trudno zapisane w dekrecie listopadowym uznanie samorządu terytorialnego za
korporację prawa publicznego określić inaczej niż jako fasadowe.
Rady narodowe nie były jedynym nowym tworem w polskim systemie tego
okresu. Ważką rolę nie tylko polityczną, ale i ustrojową odegrały też inne
instytucje życia społecznego, powołane lub przeobrażone z inicjatywy
komunistów. Warto wskazać przede wszystkim dwa tylko, ale znaczące przykłady.
Pierwszy to sposób podejścia do ruchu spółdzielczego. PPR od początku
nastawiła się na unifikację ruchu spółdzielczego i przekształcenia go w
podporządkowany sobie instrument oddziaływania społecznego. Wobec wpływów
socjalistów i ludowców w istniejących już organizacjach spółdzielczych,
komuniści podjęli inicjatywy, które umożliwiłyby im osiągnięcie zamierzonego
celu. W odniesieniu do wsi przybrało to formę Związku Samopomocy Chłopskiej,
któremu od początku stawiano jasne cele polityczne, zwłaszcza zadanie
stworzenia warunków do przebudowy gospodarki rolnej
(31).
ZSCh uzyskał rychło szerokie kompetencje, jego przedstawiciele z mocy
przepisów zasiedli w różnych instytucjach i gremiach mających bezpośredni
wpływ na życie wsi. W 1947 r. Samopomoc Chłopska stała się niemal monopolistą
na terenie wiejskim, a pozostając formalnie organizacją społeczną wmontowana
została w znacznym stopniu w mechanizmy działania aparatu państwa. Szczególnym
tego przejawem było powierzenie jej z dniem 1 stycznia 1947 r. funkcji
wykonywanych dotąd przez rozwiązane izby rolnicze. Jednoznacznie tę rolę ZSCh
zaprezentował wiceminister rolnictwa S.Tkaczow oświadczając: "Samopomoc
Chłopska z biegiem czasu musi być egzekutywą Ministerstwa Rolnictwa w
wykonaniu pewnych zadań"
(32).
Przykład drugi to powołanie 23 września 1946 r. do życia Rady Szkół
Wyższych przy premierze, która uzyskała niezwykle szerokie kompetencje w
powołującej ją ustawie, rozszerzone jeszcze rozporządzeniem wykonawczym
Prezesa Rady Ministrów z 23 września 1946 r. Rada stała się de facto drugim
ministerstwem, skutecznie przyczyniając się do ograniczenia autonomii wyższych
uczelni i umożliwiając dalszy proces przemian strukturalnych w szkolnictwie
wyższym i jego podporządkowanie władzom politycznym
(33).
Oba wymienione przykłady pozornie nie mieszczą się bezpośrednio w sferze
rozwiązań polityczno-ustrojowych, faktycznie jednak wskazane w nich instytucje
poprzez przypisane im atrybuty miały właśnie poważne znaczenie ustrojowe.
W lutym 1947 r. wyłoniony na podstawie sfałszowanych wyborów Sejm
Ustawodawczy uchwalił dwa akty określające podstawy funkcjonowania państwa. 19
lutego przyjęto ustawę konstytucyjną o ustroju i zakresie działania
najwyższych organów Rzeczypospolitej Polskiej, zwaną Małą Konstytucją. W
części odwoływała się ona do zapisów konstytucji z 1921 r. jako nadal
obowiązujących, w części wprowadzała nowe regulacje. Najważniejsze z nich to
ustanowienie Rady Państwa (złożonej z prezydenta RP, marszałka i
wicemarszałków sejmu, prezesa Najwyższej Izby Kontroli, a w czasie wojny także
naczelnego dowódcy Wojska Polskiego, oraz ewentualnie z innych członków
wybranych przez sejm), którą uznano za organ władzy wykonawczej oraz
powierzenie sejmowi zadania określania "zasadniczego kierunku polityki
Państwa". Zdania na temat roli tzw. Małej Konstytucji są wśród historyków
podzielone i to zarówno w odniesieniu do roli przypisywanej jej przez władze,
jak i rzeczywistego znaczenie ustanowionych przez nią norm. Wydaje się, że
absolutyzowanie jakichkolwiek zapisów konstytucyjnych, a zapisów ustaw
zasadniczych w państwach socjalistycznych (budujących socjalizm) w
szczególności, nie prowadzi do trafnego rozpoznawania konstytutywnych cech
istniejącego tam ustroju. Konstytucja radziecka, tzw. stalinowska, zawierała
wszak regulacje mogące stanowić wzór rozwiązań demokratycznych. Nie wynikało
jednak z tego wiele dla rzeczywistego funkcjonowania systemu radzieckiego.
Krystyna Kersten uznała, że tzw. Mała Konstytucja "zachowując pozory
utrzymania parlamentarnego gabinetowego systemu rządów, sankcjonowała nowa
strukturę w postaci rad narodowych oraz Rady Państwa [...] tkwiła między
zasadami ustrojowymi demokracji parlamentarnej a zasadami radzieckiego systemu
politycznego"
(34),
zarazem jednak "zbliżała ustrój polski do ustroju radzieckiego, co prawda w
sposób ograniczony jeszcze i przesłonięty tradycyjnymi formami ustrojowymi"
(35).
Powołanie do życia instytucji Rady Państwa zdecydowanie łamało zasadę
trójpodziału władzy, a z wypowiedzi w toku sejmowej dyskusji nad projektem
konstytucyjnym wnosić można, iż czyniono to w pełni świadomie, traktując to
jako nadanie ustrojowi specyficznej cechy. Ale nie mniej ważne było z tego
punktu widzenia było wspomniane wcześniej wyposażenie rządu w niemal
nieograniczone prawo dekretowania. Można zgodzić się z tezą, iż powołanie do
życia instytucji Rady Państwa było elementem sowietyzacji Polski, ale przecież
trudno byłoby już udowodnić, że było tej sowietyzacji nieodłączną cechą. Mała
Konstytucja nie zamykała procesu kształtowania się ustroju nowej Polski, wahać
się można nawet przed uznaniem jej za zwieńczenie bądź otwarcie jakiegoś
ważnego etapu tego procesu. Była głównie propagandowym instrumentem
legitymizacji władzy, która mogła teraz, po sfałszowanych wyborach, wykazać
się formalnie doniosłym krokiem na drodze porządkowania państwa. Uchwalona
trzy dni później deklaracja praw i wolności obywatelskich obejmowała szeroki
ich zestaw i z punktu widzenia kanonu demokracji trudno jej cokolwiek
zarzucić. Gwarantowała obywatelom równość wobec praw, nietykalność osobistą,
ochronę życia i mienia, swobodę sumienia i wyznania, prawo wybierania i bycia
wybieranym do organów przedstawicielskich, tajemnicę korespondencji, a także
we wcześniejszych ustawach zasadniczych nie występujące prawo do pracy,
ochrony zdrowia, opieki nad rodziną. Pozostawała jednak tylko deklaracją
stanowiącą "wewnętrzny dokument izby"
(36)
i już choćby sam ten fakt - a rzeczywistość była przecież o wiele bardziej
wymowna - wskazywał na wagę, jaką przywiązywali do tej problematyki sternicy
nawy państwowej. Na wniosek komunistów wprowadzono też do niej formułę, która
dawała władzy nieskrępowane prawo ograniczania i selektywnego traktowania
przyjętych w deklaracji zapisów. Formuła ta głosiła: "Równocześnie Sejm
stwierdza, że wyzyskiwanie praw i wolności obywatelskich do walki z
demokratycznym ustrojem Rzeczypospolitej Polskiej winny zapobiegać ustawy"
(37).
Realizację praw obywatelskich ujmowano więc w sposób podobny, jak czynił to w
zupełnie innych okolicznościach Manifest PKWN, sankcjonując w ten sposób
całokształt omawianego wyżej prawodawstwa skierowanego w rzeczywistości
przeciw wolnościom obywatelskim.
Zasada kierowniczej roli partii marksistowsko-leninowskiej miała także
dalekosiężne konsekwencje ustrojowe na skutek przenoszenia na grunt państwa i
jego aparatu reguł obowiązujących wewnątrz owej partii. W miarę jak
postępowało faktyczne integrowanie się partii z aparatem państwowym i
tworzenie partii-państwa mechanizmy kierowania partią coraz bardziej stawały
się mechanizmami zarządzania państwem. Od samego początku PPR starała się
zawłaszczyć kluczowe elementy aparatu państwa i uczynić z nich powolne sobie
narzędzia
(38).
W pierwszej kolejności dotyczyło to wojska, milicji i aparatu bezpieczeństwa.
Ten obszar został wyłączony spod tak czy inaczej rozumianej koalicyjności
rządów. Nawet najbliższy sojusznik, jakim była PPS, nie został praktycznie
dopuszczony do oddziaływania na te instytucje
(39).
System, nazwany później nomenklaturą, był stopniowo rozbudowywany, a konieczne
w wyniku porozumień moskiewskich pewne (nie tak znowu wielkie) ustąpienie pola
ludowcom Mikołajczyka czy przetargi z PPS o obsadę stanowisk państwowych były
tylko czasowym hamulcem tego procesu. Niezwykle charakterystyczne było przy
tym uzurpowanie sobie przez komunistów prawa do ingerencji w obsadę stanowisk
w partiach nominalnie sojuszniczych. W szczególnie jaskrawy sposób
zademonstrowali to jesienią 1944 r. wobec SL, ale próby tego rodzaju - z
różnym wprawdzie skutkiem - podejmowane były także wobec znacznie silniejszej
i bardziej niezależnej PPS, co prowadziło do zadrażnień, a nawet lokalnych
konfliktów.
Z kolei zasada tzw. centralizmu demokratycznego, porządkująca stosunki
wewnątrzpartyjne zyskiwała transmisję na obszar działania aparatu państwa.
Było to istotne z co najmniej dwóch powodów. W praktyce działania partii
komunistycznych tzw. centralizm demokratyczny oznaczał, że decyzje ogniw
usytuowanych wyżej w hierarchii partyjnej miały dyrektywny charakter dla
poczynań ogniw niższych, niezależnie od tego, jakie było stanowisko tych
ostatnich w tej czy innej sprawie. Przy właściwej tym partiom tendencji do
przesuwania kompetencji decyzyjnych ku organom wykonawczym poszczególnych
szczebli ścisłe kierownictwo partii stawało się dyktatorską wyrocznią. Wobec
upartyjnienia państwa rozciągało się to siłą rzeczy na całe państwo. Działo
się to przy tym w sytuacji, gdy w wyniku głębokich przeobrażeń w sferze życia
ekonomicznego i społecznego państwo owo stawało się czynnikiem omnipotentnym.
Przypisy:
1.
Zob. m.in.:
Orędzie Rządu Rzeczypospolitej Polskiej z 18 grudnia 1939 r.,
[w:]
Wizje Polski. Programy polityczne lat wojny i okupacji 1939-1944,
oprac. K.Przybysz, Warszawa 1992, s.22-23;
Założenia programowe Rządu
Rzeczypospolitej Polskiej z 24 lutego 1942 r., [w:]
Programy...,
s.86-88.
2.
Polska Partia Robotnicza. Dokumenty programowe 1942-1948, pod red.
M.Malinowskiego, Warszawa 1984, s.529-532.
3.
Zob. na ten temat: M.Zaremba,
Próba legitymizacji władzy komunistycznej w
latach 1944-1947 poprzez odwołanie się do treści narodowych, [w:]
Polska 1944/45-1989. Studia i materiały, pod red. K.Kersten, t. II,
Warszawa 1996, s.35-61.
4.
Polska Partia Robotnicza..., s.555.
5.
K.Działocha, J.Trzciński,
Zagadnienie obowiązywania konstytucji marcowej w
Polsce Ludowej 1944-1952, Wrocław 1977.
6.
K.Grzybowski,
Ustrój Polski współczesnej 1944-1948, Kraków 1948,
s.13, 15.
7.
Polska Partia Robotnicza..., s.555.
8.
K.Kersten,
Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948, Poznań 1990,
s.77.
9.
Polska Ludowa 1944-1950. Przemiany społeczne, pod red. F.Ryszki,
Wrocław 1974, s.31.
10.
Zob. np. M.Malia,
Sowiecka tragedia. Historia komunistycznego imperium
rosyjskiego 1917-1991, Warszawa 1998, s.532.
11.
Obszernie na ten temat: J.Jagiełło,
O polską drogę do socjalizmu. Dyskusje
w PPR i PPS w latach 1944-1948, Warszawa 1983.
12.
S.Ciesielski, J.Juchnowski, Dylematy i poszukiwania. Studia nad polską
myślą socjalistyczną 1939-1948, Wrocław 1991, s.234-306.
13.
G.Górski (
Kształtowanie się nowego ustroju w Polsce w latach 1944-1952,
"Czasy Nowożytne", t.VI/1999, s.20) uznał, iż pierwszoplanowe znaczenie
przypisać należy zasadzie suwerenności ludu pracującego miast i wsi, a dopiero
na drugim miejscu lokuje zasadę kierowniczej roli partii komunistycznej,
wszelako bardziej odpowiada to deklarowanym niż faktycznym zasadom ustrojowym.
14.
Protokół plenarnego posiedzenia Komitetu Centralnego [PPR] odbytego w
Warszawie w dniu 18 września 1946 r., [w:]
Archiwum ruchu
robotniczego, pod red.F.Tycha, t.X, Warszawa 1986, s.327.
15.
Ibidem, s.328.
16.
Zob. na ten temat: J.Wrona,
System partyjny w Polsce 1944-1950. Miejsce -
funkcje - relacje partii politycznych w warunkach budowy i utrwalania systemu
totalitarnego, Lublin 1995, s.17-24, gdzie podana jest też szersza
literatura przedmiotu.
17.
W.Gomułka,
Artykuły i przemówienia, t.1:
styczeń 1943-grudzień
1945, Warszawa 1962, s. 485.
18.
Stenogram plenarnego posiedzenia Komitetu Centralnego Polskiej Partii
Robotniczej w dniu 2 czerwca 1946 r., [w:]
Archiwum..., t.X,
s.257.
19.
W.Gomułka,
op.cit., s. 513.
20.
Ibidem, s. 514.
21.
Protokoły rozmów w sprawie bloku wyborczego między przedstawicielami PPR i
PPS oraz PSL w lutym 1946 r., [w:]
Archiwum..., t.IX, Warszawa
1984.
22.
O stosunkach między PPR a pozostałymi partiami szczegółowo zob.: J.Wrona,
op.cit.
23.
Rozmowy polityczne w sprawie utworzenia Tymczasowego Rządu Jedności
Narodowej (czerwiec 1945 r.), [w:]
Archiwum..., t.IX, s.110.
24.
Sprawozdanie stenograficzne z 4 posiedzenia Sejmu Ustwodawczego 8 II 1947
r., Warszawa 1947, łam 71.
25.
S.Ciesielski, J.Juchnowski, op.cit., s.234-306.
26.
Zob. szerzej: M.Turlejska,
Te pokolenia żałobami czarne... Skazani na
śmierć i ich sędziowie 1944-1954, Londyn 1989, s.36-39; Z.A.Ziemba,
Prawo przeciwko społeczeństwu. Polskie prawo karne w latach 1944-1956,
Warszawa 1997, s.73-98, 340-344.
27.
M.Turlejska,
op.cit., s.45.
28.
W.Gomułka,
op.cit., s.427.
29.
Polska Partia Robotnicza..., s.588-589.
30.
Krajowa Rada Narodowa, pod red. A.Burdy, Wrocław 1976, s.69.
31.
M.Nadolski,
Komuniści wobec chłopów w Polsce 1941-1956. Mity i
rzeczywistość, Warszawa 1993, s.183-186.
32.
M.Ordyłowski,
Wieś dolnośląska w latach 1945-1956. Władza a społeczeństwo,
Wrocław 1999, s.41.
33.
Szerzej zob.: Cz. Lewandowski,
Kierunki tak zwanej ofensywy ideologicznej
w polskiej oświacie, nauce i szkołach wyższych w latach 1944-1948,
Wrocław 1993; P.Hübner,
Nauka polska po II wojnie światowej - idee i
instytucje, Warszawa 1987.
34.
K.Kersten,
op.cit., s.307.
35.
Ibidem, s.309.
36.
A.Ajnenkiel,
Polskie konstytucje, Warszawa 1982, s.364.
37.
Sprawozdanie stenograficzne z 8 posiedzenia Sejmu Ustwodawczego w dniu 22
II 1947 r., łam 45.
38.
O charakterze tych poczynań i sposobie podejścia liderów komunistycznych do
kwestii obsady stanowisk aż nazbyt dowodnie przekonują protokoły Biura
Politycznego KC PPR.
39.
Faktyczne pozbawienie możliwości działania H.Wachowicza jako wiceministra
bezpieczeństwa publicznego dowiodło tego w stopniu co najmniej takim samym,
jak teoretyczne tylko kompetencje socjalistycznego premiera w zakresie nadzoru
nad tymi sektorami.